Piłkarze Legii Warszawa przegrali z Wisłą Płock 1:4 w dzisiejszym meczu szóstej kolejki ekstraklasy. Na żenującym poziomie była gra stołecznych piłkarzy, ale jeszcze bardziej irytujące były wymówki trenera mistrza Polski. Nic dziwnego, że dziennikarze i eksperci nie zostawili suchej nitki na Sa Pinto. A kibice skandowali w trakcie meczu: „Jak tak dalej grać będziecie, to wy z ligi też spadniecie”.
Z trybun spotkanie oglądał selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek, którego w połowie lipca zastąpił Dariusz Dźwigała na stanowisku trenera Wisły Płock. 49-letni szkoleniowiec w podstawowym składzie postawił na dwóch byłych legionistów Dominika Furmana i Mateusza Szwocha. W ataku Legii od początku grał natomiast były napastnik płockiego zespołu Jose Kante.
Goście zdecydowanie lepiej rozpoczęli ten mecz, czego dowodem była bramka w 11. minucie. Gruzin Giorgi Merebaszwili płasko wstrzelił piłkę w pole karne z lewej strony, a Brazylijczyk Ricardinho z bliska pokonał Arkadiusza Malarza.
Mistrzowie Polski byli bezradni wobec dobrze zorganizowanych rywali. Mieli spore problemy z przedostaniem się pod pole karne rywali. Wyjątkiem była indywidualna akcja Carlitosa pięć minut po stracie bramki. Jednak strzał Hiszpana został zablokowany. Goście natomiast po strzeleniu gola oddali inicjatywę legionistom, ale ci nie potrafili tego wykorzystać.
W 39. minucie napastnik Wisły Płock miał świetną okazję na drugą bramkę, ale górą był Malarz. Niespełna minutę później bramkarz gospodarzy skapitulował jednak po precyzyjnym uderzeniu z rzutu wolnego Furmana.
Zarówno przed przerwą, jak i zaraz po niej z trybun niosły się przeraźliwe gwizdy. Kibice skandowali m.in. „Jak tak dalej grać będziecie, to wy z ligi też spadniecie”. Na potwierdzenie tego okrzyku gospodarze stracili trzecią bramkę. Nico Varela wstrzelił piłkę w pole karne z prawej strony. Piłkę sięgnął Malarz, ale odbił ją wprost pod nogi Ricardinho, który trafił do pustej bramki z kilku metrów.
Od 62. minuty legioniści grali w osłabieniu, bo drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany Inaki Astiz. Hiszpan sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Varelę. Mimo tego sześć minut później Carlitos groźnie strzelił na bramkę Wisły, ale piłka minimalnie przeszła obok słupka.
Dopełnieniem fatalnej postawy mistrzów Polski był faul w polu karnym Krzysztofa Mączyńskiego, który pojawił się na boisku kilka minut wcześniej. Rzut karny na gola pewnie zamienił Varela. W efekcie kibice stołecznego zespołu domagali się odejścia z klubu prezesa i właściciela Dariusza Mioduskiego.
Małym pocieszeniem dla fanów Legii był efektowny gol z rzutu wolnego Carlitosa w 83. minucie.
Na pomeczowej konferencji trener Legii Sa Pinto stwierdził, że "w ciągu tygodnia ciężko pracowaliśmy. Moi piłkarze byli zmotywowani przed tym meczem i wszyscy oczekiwaliśmy dobrego spotkania z naszej strony. Zadecydowała pierwsza połowa, kiedy zabrakło nam agresywności. To było bardzo dziwny mecz, ale Wisła Płock nie zasłużyła na tak wysokie zwycięstwo. Taka jednak jest piłka. Jeżeli źle rozpocznie się mecz, to potem trudno odrobić straty. Rywale byli dobrze zorganizowani i strzelili szybko bramkę. W drugiej połowie mieliśmy wiele sytuacji bramkowych, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Tylko ja jestem odpowiedzialny za ten wynik, wiem że piłkarze dali z siebie wszystko. Wierzę, że razem odbudujemy zespół, który będzie walczył o mistrzostwo Polski. Oddzielam przeszłość i zaczynamy od zera".
Po kompromitacji z luksemburską drużyną Sa Pinto obwiniał sędziów, teraz mówi o "dziwnym meczu".
Ostatni taki domowy oklep jak dziś Legia odebrała w 1972 roku, a w całej historii zdarzyło jej się to zaledwie 12 razy. https://t.co/D23UoRvAn8
— Weszło! (@WeszloCom) 26 sierpnia 2018
7 grudnia 2016 roku siedziałem na stadionie, biłem brawo i przecierałem oczy , jak polski klub gra mądrze i odpowiedzialnie. Legia wygrała ze Sportingiem Lizbona w fazie grupowej LM 1:0. Minęło 18 miesięcy .Nie zostało z tamtej piłki nic. Trzeba to mozolnie budować od zera.
— Mateusz Borek (@BorekMati) 26 sierpnia 2018
Sa Pinto: "Michał Pazdan to gracz z dużym doświadczeniem. Rozmawiałem z nim i nie jest jeszcze w pełni gotowy do gry po występie na mistrzostwach świata".
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 26 sierpnia 2018
To są jakieś jaja, tylko nie wiem, kto je robi: Pazdan czy trener. Dzisiaj Glik kolejne 90 minut, a wysyłano go na operację.