Wielbiony przy Łazienkowskiej piłkarz doczekał się pomnika, kibice Legii szyją szaliki i koszulki z jego wizerunkiem, a na trybunach wisi poświęcona mu flaga. Tego wszystkiego Deyna już nie widzi - zmarł przedwcześnie w wypadku samochodowym.
Kibice pamiętają o klubowej legendzie - pod pomnikiem Deyny postawionym z własnych środków przy stadionie Legii palą znicze, kładą wieńce. Na meczach śpiewają "Deyna Kazimierz, nie rusz Kazika bo zginiesz", tak samo jak kilkadziesiąt lat temu, kiedy najlepszy zawodnik w historii klubu czarował swoją grą warszawiaków.
Deyna to symbol Legii, tak jak symbolem Romy jest Francesco Totti, a Napoli Diego Maradona. Nikt nie mógł przypuszczać, że urodzony w Starogardzie Gdańskim zawodnik zrobi w Warszawie taką karierę. Do Legii trafił, mając 19 lat, po rozegraniu jednego meczu w ŁKS-ie i spędził w stolicy 12,5 roku. W tym czasie zdobył z Wojskowymi dwa mistrzostwa Polski i jeden Puchar Polski, dotarł do półfinału Pucharu Europy, w 390 rozegranych spotkaniach strzelając 141 goli. Był nie tylko filarem Legii, lecz także reprezentacji Polski, z którą zdobył m.in. złoty i srebrny medal olimpijski, czy brązowy Mistrzostw Świata w RFN.
Zmarł w San Diego w 1989 roku.