Systemy nagłośnieniowe instalowane przez firmę ESS Audio na stadionach w Gdańsku i Wrocławiu nie spełniają wymogów bezpieczeństwa wynika z informacji, do których dotarła „Codzienna".
Główny parametr zrozumiałości mowy (RASTI), który określa ją w skali od 0 do 1, powinien osiągać współczynnik minimum 0,5, aby komunikat płynący z głośników, np. dotyczący informacji o ewakuacji czy zagrożeniach, był poprawny. Tymczasem w Gdańsku i Wrocławiu parametry te oscylują wokół połowy wymaganej normy, wynosząc średnio 0,25.
Dlatego UEFA zażądała, by Polska zatrudniła zagraniczną firmę zewnętrzną, która zagwarantuje poprawne wykonanie nagłośnienia. Z naszych informacji wynika, że może to być firma francuska, która zajmowała się instalacją nagłośnienia podczas poprzednich mistrzostw w piłce nożnej. Jest jedną z najlepszych takich firm na świecie, co gwarantuje jakość wykonania, ale i wiąże się ze znacznymi kosztami.
– Przez kumoterstwo i układy szyte grubymi nićmi, ktoś doprowadził do sytuacji, że wydano kilka milionów złotych na systemy nagłośnieniowe, które nie spełniają wymogów bezpieczeństwa – mówi nam osoba, która zna sprawę, choć ta jeszcze oficjalnie nie została podana do publicznej wiadomości.
Dotarliśmy do kilku firm, które chciały wziąć udział w przetargu na instalację nagłośnienia. Okazuje się, że kontrowersję wzbudzają nie tylko „niedoróbki", ale i sama procedura wyłonienia wykonawcy.
We Wrocławiu przetarg ogłoszono z tygodniowym terminem wykonania. Firma, która zdecydowała się do niego przystąpić, musiała być przygotowana do realizacji zadania, czyli musiała wcześniej zainwestować w sprzęt, zamówić go z odpowiednim wyprzedzeniem, by w momencie ogłoszenia wyników przetargu móc w ciągu tygodnia zdążyć wszystko zainstalować.
– Nikt nie zaryzykuje tak ogromnych kwot, nie mając pewności, że wygra. Dlatego byli jedynym oferentem, bo każda inna firma wiedziała, że taki termin jest nierealny ze względu na zaporowe warunki. Wystarczy też spojrzeć na dokumenty przetargowe na nagłośnienie gdańskiego stadionu. Najważniejszym kryterium była cena, nie parametry. I wybrano firmę, która faktycznie spełniała kryterium ceny – tyle że jednej z najwyższych. Tym tematem prawdopodobnie tuż po mistrzostwach zajmie się prokuratura – mówi nam jeden z pracowników firmy z branży.
Instalacje – w zależności od stadionu – kosztowały od 2 do 4 mln zł. Co ciekawe, najdroższa była we Wrocławiu, a nie – jak mogłoby się wydawać – na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Z naszych informacji wynika także, że na warszawskim stadionie wciąż w całości nie działa łączność i niewykluczone, że termin zapowiadany przez Narodowe Centrum Sportu jako ostateczny na rozwiązanie tej sprawy będzie przełożony. Takie informacje otrzymaliśmy od jednego z posłów, członka sejmowej komisji spraw wewnętrznych, który z resztą zasiadających w niej parlamentarzystów wizytował stołeczny stadion.
– Zabiegaliśmy o tę wizytę już od dawna, kilkakrotnie ją przekładano. Rozmawiałem z jednym z podwykonawców. Przyznał, że majowy termin raczej nie będzie ostateczny – mówi poseł.
W obu sprawach prosiliśmy o informacje Narodowe Centrum Sportu i Ministerstwo Sportu. Przez kilka dni nikt nie znalazł chwili, by z nami na ten temat porozmawiać.
