Jak poinformowali dziennikarze Onet.pl do ich redakcji trafiły mapy składów wojskowych, plany ewakuacji materiałów wybuchowych w przypadku wojny, procedury operacyjne, opisy techniczne magazynów materiałów wybuchowych, dane osobowe pracowników jednostek, plany rozmieszczenia jednej z jednostek w ramach ćwiczeń i wiele innych dokumentów.
Część z nich została zniszczona maszynowo, a część znajdowała się w całości w workach, które zostały wyrzucone na pobliskie śmietnisko.
"To jest bomba atomowa"
Redaktorzy wskazali, że jest to "wiele setek stron wojskowej dokumentacji, w tym dokumenty z klauzulą »zastrzeżone«".
Wojskowi komentują to jednoznacznie: "to skandal". Były dowódca Eurokorpusu gen. Jarosław Gromadziński poproszony o komentarz ocenił, że "to jest bomba atomowa".
- Macie u siebie zastrzeżone dokumenty z 2023 r., które zgodnie z Ustawą o ochronie informacji niejawnych powinny być przechowywane w zamknięciu w wojskowej kancelarii przez pięć lat! - wskazał.
Żandarmeria bada sprawę
Portal dodał, że w korespondencji z portalem 2. Regionalna Baza Logistyczna (2RBLog) sprawująca nadzór nad składem, z którego pochodzą dokumenty, twierdzi, że redakcja dysponuje bezprawnie sporządzonymi kopiami tych dokumentów.
„Oryginały wskazanych przez Pana dokumentów zostały zarchiwizowane lub zniszczone zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami” - przytoczyli korespondencję autorzy. „Ta odpowiedź nie pokrywa się z faktami - co najmniej duża część znajdujących się u nas dokumentów to oryginały. Zawierają one pieczątki kancelarii, numery kancelaryjne, pieczęcie oficerów wraz z ich podpisami” - czytamy w artykule.
Rzecznik Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych ppłk Marek Chmiel przekazał PAP, że gdy tylko jednostka wojskowa dowiedziała się o możliwości posiadania przez Onet dokumentów wojskowych, 2RBLog natychmiast wszczęła postępowanie wyjaśniające wewnątrz jednostki.
Rzecznik Żandarmerii Wojskowej ppłk Paweł Durka potwierdził w rozmowie z PAP, że Żandarmeria prowadzi postępowanie w tej sprawie. ŻW została zawiadomiona o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby, które miały dostęp do tajnych informacji.
Według źródła PAP zbliżonego do MON, sprawa przekazania dokumentów rzekomo pochodzących z wysypiska śmieci wygląda na prowokację.