Gazeta Polska: Oni obawiają się Karola Nawrockiego. Atak metodami rosyjskimi nie był przypadkowy Czytaj więcej!

Zabójcy ks. Popiełuszki byli przekonani o swojej bezkarności. Co na to ich koledzy po fachu?

Jak reagowały służby w „demoludach” na wieść o procesie zabójców księdza Jerzego? Jak odebrali to polscy esbecy? - To był dla SB szok, kiedy trzeba było funkcjonariuszom tłumaczyć, dlaczego ich koledzy siedzą na ławie oskarżonych – opowiada Jakub Gołębiewski z IPN w rozmowie z portalem niezalezna.pl. Historyk mówi też m.in. o postawie kościoła po zabójstwie księdza Jerzego i reakcji oskarżonych milicjantów.

Bł. ks. Jerzy Popiełuszko
Bł. ks. Jerzy Popiełuszko
Krzysztof Sitkowski - Gazeta Polska

Po śmierci ks. Jerzego Popiełuszki uruchomiono wywiad PRL. Agenci dowiadywali się, jakie są reakcje na tę zbrodnie za granicą. Zebrane informacje wysyłali do tzw. KPR czyli „Kierownictwa Partyjno-Rządowego” oraz PR - to oficjalny skrót od „Przyjaciół Radzieckich” - czyli do KGB oraz do służb innych krajów demokracji ludowej. Jakie były echa z tamtej strony, właśnie od tych tzw. „Przyjaciół”, po zabójstwie ks. Jerzego?  

Tego jeszcze nie wiemy i długo nie będziemy wiedzieć. Być może dokumenty na ten temat znajdują się w Moskwie, może uda się je znaleźć w archiwach byłej KGB ówczesnych republik radzieckich Litwy i Ukrainy. Potrzebne są kwerendy w Wilnie i Kijowie. Oczywiście wiemy o zaangażowaniu strony radzieckiej w sprawę ks. Jerzego. Kulminacyjnym momentem nagonki medialnej komunistów na ks. Popiełuszkę był artykuł z 12 września 1984 r. w moskiewskiej „Izwiestii” [oskarżono go m.in. o wznoszenie podczas mszy świętych haseł, nawołujących do przyłączenia Lwowa i Wilna do Polski – przyp. red]. Celem ataku był także polski episkopat, któremu zarzucono, że pozwolił działać ks. Popiełuszce. Być może był to sygnał z Moskwy do akcji w Warszawie. Władze komunistyczne w Polsce naciskały na biskupów, by zabronili działać księdzu Popiełuszce. Biskupi się temu oparli. Największa presja była wywierana na kardynała Józefa Glempa, który ostatecznie też się nie ugiął i nie zakazał działalności ks. Jerzemu. 

Informacje nt. komentarzy ws. śmierci księdza pozyskiwane były również z Watykanu. Agenci wyciągali je m.in. od duchownych przyjeżdżających tam z Polski.  W pewnej mierze były one zbieżne z narracją, jaka odpowiadała Wojciechowi Jaruzelskiemu. Morderstwo miało być prowokacją polityczną, która nie była też na rękę rządowi. Czy była to gra Kościoła, czy rzeczywista niewiedza? 

Różne opinie były wówczas w Kościele i wydaje mi się, że byli też biskupi, którzy przyjęli tę oficjalną linię o spisku Milewskiego [Mirosław Milewski, gen. MO, komunistyczny „beton”, który dzięki wsparciu Moskwy przeszedł drogę od szeregowego ubeka na szczyt SB i który powoli tracił wtedy wpływy w resorcie – przyp. red]. 

Dlaczego część biskupów miałaby przyjąć taką narrację?

Dopiero z dzisiejszych pozycji widzimy osaczanie ks. Jerzego, widzimy też, jak próbowano rozgrywać Kościół. Sam kardynał Glemp był zwodzony, gdy relacjonowano mu informacje o ks. Popiełuszce. Wśród tych, którzy to robili był na przykład ks. Michał Czajkowski, czyli TW Jankowski. Wiele lat później kard. Glemp przyznał, że nie zdołał ks. Popiełuszki obronić, zapobiec tej śmierci. 

Kierownictwo SB musiało jakoś wyjaśnić swoim ludziom fakt, że trzech spośród nich zasiadło na ławie oskarżonych za morderstwo. Jak odebrali to szeregowi esbecy, którzy już nie mogli czuć się bezkarni? Dotąd mogli się tak czuć. Przecież to nie było pierwsze polityczne morderstwo w PRL 

Oczywiście. To był dla służb szok, kiedy trzeba było funkcjonariuszom tłumaczyć, dlaczego ich koledzy siedzą na ławie oskarżonych. Wiemy, że był to też szok służb w „demoludach”, skąd napływały pytania, dlaczego funkcjonariusze SB, dlaczego teraz są oskarżani na procesie? Wiele wskazuje, że był to też szok dla samych oskarżonych. Już wówczas zwracano uwagę na różnicę w ich zachowaniu w trakcie wizji lokalnej i przed sądem. Ks. Antoni Poniński, biorący udział w procesie przyznał, że Waldemar Chmielewski, jeden z zabójców, zachowywał się normalnie podczas wizji lokalnej, a przed sądem się jąkał, nie mógł sklecić poprawnie dwóch zdań. Ks. Poniński twierdził, że to było wyreżyserowane. Może to jednak świadczyć o tym, że zabójcy byli przekonani o bezkarności, zresztą w czasie śledztwa sami to przyznali. Cała trójka była przygotowana na to, że zabiją księdza Popiełuszkę. Fakt, że stanęli przed sądem był dla nich szokiem. Być może obiecano im coś innego, a tymczasem zostali ujawnieni i oskarżeni. W materiałach Służby Bezpieczeństwa były rozsyłane wskazania, jak reagować na śmierć ks. Jerzego i że cała sprawa jest pod kontrolą władz państwowych

Pod kontrolą jednak nie była

Musiano przeprowadzić reorganizację w Departamencie IV MSW, czyli zajmującym się prześladowaniem Kościoła. Pewna liczba tajnych współpracowników odmówiła wówczas współpracy. Wśród nich wspomniany TW Jankowski, ks. Czajkowski. Ostatecznie służby zrobiły wymianę, ale cele zostały te same.  

Żaden z oskarżonych nie odbył pełnego wyroku, na jaki go skazano. Dlaczego w ogóle stanęli przed sądem?

Być może ze względu na ogromne poruszenie jakie zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki wywołało w całym kraju. Tego nie dało się ukryć, zwłaszcza po ucieczce i relacji kierowcy księdza, Waldemara Chrostowskiego.  

Na pogrzeb przyszło ok. 800 tys. ludzi

To prawda, choć wszystko odbyło się wówczas pokojowo, bez najmniejszych incydentów, bez chęci odwetu.  
 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#Służba Bezpieczeństwa #ks. Jerzy Popiełuszko #wywiad PRL

dz