Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Wykładowca stracił pracę, bo... skrytykował Strajk Kobiet! Taka "wolność słowa" na prywatnej uczelni

Wykładowca akademicki stracił pracę po tym, jak w internecie, na prywatnym profilu na Facebooku skrytykował wulgarne protesty w ramach Strajku Kobiet. - Jeżeli mamy konserwatywne poglądy, to czujemy, że nie można tak mówić, bo można zostać zaszczutym - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl dr Grzegorz Zając, który padł ofiarą szykan.

Zdjęcie ilustracyjne
pixabay.com

Telefon od rektora

Dr Grzegorz Zając jest nauczycielem akademickim, specjalistą i ekspertem w zagadnieniach dotyczących lotnictwa cywilnego. Kilka dni temu na swoim prywatnym profilu na Facebooku zamieścił krytyczny wpis dotyczący Strajku Kobiet - wulgarnych manifestacji przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. - Może użyłem języka ostrego, ale na pewno nikogo nie obrażającego. Jeżeli był to język ostry, to odnosił się adekwatnie do sytuacji - przyznaje. Nie spodziewał się jednak, co z tego wyniknie...

- Z jednej uczelni dostałem telefon od rektora, który powiedział, że muszą ze mną natychmiast rozwiązać umowę. Zapytałem, z jakiego powodu. Wtedy zaczął mi cytować, że na Facebooku coś napisałem. Kiedy zapytałem, co to ma wspólnego z uczelnią, odpowiedział: „Pan pisze takie rzeczy, pan nie ma prawa takich poglądów mówić”. Usłyszałem, że mogę być przeciw aborcji, ale nie mogę niczego komentować. (…) Kiedy powiedziałem, że dużo osób publicznie o tym mówi, to odpowiedział, że jako nauczyciel akademicki nie mam do tego żadnego prawa, że nie mam prawa mówić o aborcji i jeżeli jestem przeciwny to powinienem sobie prywatnie w domu o tym rozmawiać, ale nie publicznie. Czyli jeżeli publicznie jestem przeciwko aborcji, za życiem, będę mocno bronił wszystkie osoby, które tak samo myślą jak ja, to w ogóle nie mam takiego prawa

- mówi dr Zając w rozmowie z Niezalezna.pl.

Nasz rozmówca twierdzi, że dostał wybór - albo rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, albo  - jak to określił - duże nieprzyjemności. "Dostałem radę, by usunąć wszystkie wpisy i zakończyć z uczelnią współpracę" - dodaje wykładowca. Ostatecznie zakończył współpracę z Wyższą Szkołą Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

- Podpisałem dlatego, żeby mieć spokój. To i tak by nie miało sensu. Ja znam te metody, którymi posługują się osoby o tych poglądach, popierające te skandaliczne protesty

- mówi. I dodaje, że na rzeszowskiej uczelni pracowało mu się dobrze:

Tam jest dużo bardzo fajnych studentów, bardzo dobrze mi się tam pracowało, tam są studenci obcokrajowcy, miałem zajęcia w języku angielskim, to były zajęcia związane z logistyką oraz lotnictwem cywilnym, bo w tym się specjalizuję.

"Do tej pory nie mogę się otrząsnąć"

Dr Grzegorz Zając przyznaje, że mocno przeżył tę nieprzyjemną sytuację. Wskazuje też na fakt, że na Strajku Kobiet używa się wulgarnego języka, obraża się ludzi o poglądach konserwatywnych, jak również polski rząd.

- Do tej pory nie mogę się z tego otrząsnąć. Tak się nie robi, uważam, że nie można kogoś wyrzucić z pracy za to, że prywatnie głosi swoje poglądy. Może użyłem mocnych słów, ale co to ma wspólnego z procesem dydaktycznym? Rozumiem z tego, że jeżeli bym głosić, że „je… PiS” czy „wypier…” do rządu – jeżeli takie hasła bym pisał, to wszystko byłoby ok? 

- pyta dr Zając. 

- Oni mogą niszczyć kościoły, mogą używać gorszego języka, bo oni twierdzą, że to są emocje? To ja nie mogę w drugą stronę? Wykładałem na różnych uczelniach, ale osoby mają różne poglądy, czy to rektor czy inny wykładowca, znam ludzi o różnych poglądach, ale każdy ma prawo do swoich poglądów. Nie słyszałem jeszcze, żeby były takie sytuacje, żeby rektor wyrzucił kogoś za to, że ktoś sobie coś napisał na prywatnym koncie na Facebooku

- przyznaje wykładowca. 

Polskość to nic wstydliwego

Pytamy o całe środowisko akademickie - czy rzeczywiście jest tak, że większość nauczycieli akademickich to osoby o liberalno-lewicowych poglądach? Zdarzały się już przecież nawet takie przypadki, że studenci i pracownicy otrzymywali wolne od rektorów, by mogli protestować na ulicy.

- Jeżeli mamy takie konserwatywne poglądy, to czujemy, że nie można tak mówić, bo można zostać zaszczutym. Ja jestem zaszczuty, ale czasu nie cofnę. Ale jeżeli pytają mnie, czy żałuję, to swoich poglądów nie żałuję, ale dziś jeżeli jest się za ochroną życia, jak się jest za rodziną, za tradycjami, to jest po prostu passe. Słychać, że "to nienowoczesne, tak się nie robi"

- twierdzi dr Zając. 

- Jakbym okleił samochód, że nie popieram strajku, to albo bym miał opony przebite, albo szyby wybite. Z kolei gdybym miał poglądy popierające ten strajk, to nie miałbym żadnych problemów, byłoby super

- dodaje.

Wykładowca pozostaje jednak przy swoim zdaniu - mówi, że każdy ma prawo do głoszenia własnych poglądów. 

- Nie zabolałoby mnie to tak, gdybym powiedział coś na uczelni studentom. Ale z drugiej strony, nawet na uczelni jest swoboda wyrażania opinii. Po to uczelnia ma autonomię, że wykładowca ma prawo wyrazić różne poglądy, nawet jeżeli są to poglądy konserwatywne, narodowe czy związane z przywiązaniem do polskości. Polskość to nie jest nic wstydliwego

-  kończy. 


W sobotę (7 listopada) portal Niezalezna.pl otrzymał drogą mailową oświadczenie rektora uczelni oraz sprostowanie jego rzecznika. Publikujemy je w całości:

Artykuł zatytułowany: „Wykładowca stracił pracę, bo... skrytykował Strajk Kobiet! Taka "wolność słowa" na prywatnej uczelni” nie tylko swoją treścią, ale także samym tytułem wprowadza czytelników w błąd i przedstawia zafałszowany obraz rzeczywistości. We wspomnianym artykule niepodpisany z imienia i nazwiska autor (pseudonim m.k.)  nie dochował zasad staranności i rzetelności dziennikarskiej i nie zweryfikował wypowiedzi dr Grzegorza Zająca ze stanowiskiem władz Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Tym samym artykuł sprowadza się wyłącznie do zacytowania wypowiedzi wykładowcy i ogranicza do jego jednostronnej interpretacji.

Nie jest prawdą, jakoby dr Grzegorz Zając został zwolniony z pracy za krytykę Strajku Kobiet. Dr Grzegorz Zając został wyraźnie poinformowany przez Rektora WSIiZ, że – podobnie, jak każdy obywatel Polski - ma on prawo do wyrażania swoich poglądów, natomiast jako wykładowca akademicki musi dbać o poziom debaty publicznej, a Uczelnia nie akceptuje zachowań nie mieszczących się w ramach elementarnej przyzwoitości. Rektor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie dr Wergiliusz Gołąbek rozwiązał umowę zlecenie z dr Grzegorzem Zającem za jego niewłaściwe zachowanie nie licujące z etosem wykładowcy akademickiego, a mianowicie za wulgarne i nieprzyzwoite wpisy naruszające zasady współżycia społecznego.

Szczegóły zaistniałej sytuacji przedstawiają się następująco:

W dniu 5 listopada 2020 roku Władze Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie rozwiązały umowę zlecenie z jednym z wykładowców Uczelni, doktorem, ekspertem w zagadnieniach dotyczących lotnictwa cywilnego. Powodem podjętej w trybie natychmiastowym decyzji było karygodne i nieakceptowalne zachowanie tegoż wykładowcy, przejawiające się w niecenzuralnych i pogardliwych komentarzach zamieszczonych w ogólnodostępnej, publicznej dyskusji internetowej na portalu społecznościowym Facebook.

Przykłady wpisów zamieszczonych przez wykładowcę (najmniej drastyczne, pisownia oryginalna):
„jesteś tak płaska jak deska w klozecie. zrobili ci widze aborcje mózgu”.
„nic dziwnego dlaczego żaden mężczyzna nie patrzy na ciebie. wiory wystają z tego pustego łba; typowa tirówa”
„nie zrozumiesz, bo usunęła ci matka mózg”
„Ale tępa jesteś. Idz spać, bo śmierdzisz”

Tego typu język nie jest akceptowalny wśród pracowników Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, szczególnie dotyczy to tych osób, które prowadzą zajęcia z młodzieżą i mają wpływ na ich wychowanie. Władze Uczelni wyrażają żal, że tak nienawistne komunikaty zostały sformułowane przez osobę związaną z WSIiZ.

Oświadczenie Rektora:

Pragnę wyraźnie podkreślić: każdy obywatel Rzeczpospolitej Polskiej ma prawo do prezentowania swoich poglądów, a wolność słowa to jedna z najcenniejszych wartości w demokratycznym społeczeństwie. Uniwersytety i uczelnie wyższe są szczególnie wierne tej zasadzie i dają gwarancję swobody w wyrażaniu swoich poglądów. W Wyższej Szkole informatyki i Zarządzania w Rzeszowie każdy pracownik i każdy student ma możliwość prezentowania swoich opinii, nie jest to w żaden sposób kontrolowane przez władze uczelni i nie wyobrażam sobie, aby kiedykolwiek mogło być inaczej.

Fundamentalne prawo do wyrażania własnych poglądów to jednak nie wszystko. Równie istotne jest to, że wspólnota akademicka w szczególny sposób ma dbać o to, aby tworzyć przestrzeń sprzyjającą rozmowie, w której mogą wybrzmieć różnego rodzaju głosy. Tym bardziej musimy zabiegać, aby ton rozmowy pozbawiony był agresji, pogardy i lekceważenia. To między innymi na przedstawicielach szkolnictwa wyższego spoczywa obowiązek dbania o poziom debaty publicznej, a w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie ten obowiązek traktujemy bardzo poważnie.

Wspomniany wykładowca wziął udział w dyskusji na jednej z ogólnodostępnych witryn na portalu społecznościowym Facebook. Zapis dyskusji internetowej, którym Władze Uczelni dysponują, wywołuje oburzenie i budzi sprzeciw. Język, jakim posługiwał się w toczonej dyskusji były już wykładowca WSIiZ, nie tylko nie mieści się w kategoriach zachowania wykładowcy akademickiego, ale człowieka kulturalnego w ogóle. Jest to rażące naruszenie norm współżycia społecznego.

Jasno pragnę podkreślić: pełne nienawiści i pogardy komentarze, prymitywny język i wulgaryzmy nie są akceptowane w naszej Uczelni i nie ma na taki język zgody. Pan doktor został o tym wyraźnie poinformowany. To nie jego przekonania stały się powodem rozwiązania umowy, ale język i postawa wobec rozmówców, urągające wszelkim zasadom komunikowania się opartego na szacunku. Czuję zażenowanie, że osoba posługująca się takim językiem przez kilka lat prowadziła zajęcia ze studentami w Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

Niedopuszczalnym jest, aby członkowie naszej społeczności akademickiej kogokolwiek obrażali i wyzywali. W obliczu olbrzymich protestów społecznych wywołanych orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego tym bardziej musimy pamiętać o tym, że żyjemy razem we wspólnym państwie, a tylko wzajemny szacunek daje nam szansę na wypracowanie zasad akceptowanych przez wszystkich członków naszego społeczeństwa.

Z wyrazami szacunku
dr Wergiliusz Gołąbek
Rektor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#strajk kobiet #Rzeszów #wykładowca

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

mk
Wczytuję ocenę...
Wideo