- Myślę, że przeprowadzenie referendum wraz z wyborami parlamentarnymi przyczyni się do wysokiej frekwencji, bo pytania, które zadajemy są bardzo ważne dla każdego Polaka – oceniła w rozmowie z naszym portalem minister rodziny i polityki społecznej (MRiPS ) Marlena Maląg.
W piątek Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało pierwsze z pytań w referendum, które odbędzie się wraz z jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Brzmi ono: „Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”. Dzisiaj ogłoszono drugie: „Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?".
To z pewnością nie koniec listy pytań do obywateli, w związku z czym portal Niezalezna.pl poprosił o komentarz w tej sprawie szefową MRiPS Marlenę Maląg. Pytana, ile ostatecznie pytań pojawi się w referendum i jakich sfer życia społecznego będą one dotyczyły minister powiedziała, że „kolejne dni przyniosą nowe informacje w tej sprawie” i nie wykluczyła, że zostaną zaproponowane „kolejne pytania do Polaków”.
Pierwotny pomysł zakładał postawienie Polakom jednego pytania, dotyczącego tzw. przymusowej relokacji migrantów, spytaliśmy więc szefową resortu rodziny o przyczynę rozszerzenia zakresu pytań w referendum. - Referendum jest formą bardzo ważnego dialogu ze społeczeństwem, bo Polacy mogą w nim wypowiedzieć się w sprawach istotnych dla nich samych. Dlatego zdecydowaliśmy się na zwiększenie liczby pytań – zaznaczyła nasza rozmówczyni.
- To pierwsze pytanie dotyczy bardzo istotnego zagadnienia, bo chodzi o odpowiedź czy majątek publiczny ma tożsamość narodowość, a wiemy, że w czasie, gdy rządziła Platforma Obywatelska nie troszczono się o to. Mówiono, że kapitał nie ma narodowości, my uważamy inaczej i potwierdziliśmy to w czasie tych ostatnich ośmiu lat. Dlatego też warto zapytać o to Polaków
- stwierdziła.
Pojawienie się drugiego pytanie referendalnego oceniła jako „umożliwienie dokonania wyboru obywatelom w ważnej sferze społecznej”. - Pokazywaliśmy wielokrotnie zderzenie braku wiarygodności, a wręcz kłamstwa Platformy Obywatelskiej, która idąc do wyborów mówiła, że nie podniesie wieku emerytalnego, natomiast po wyborach zmienili ustawę wydłużając wiek emerytalny. I dzisiaj śmią mówić, że troszczą się o Polaków, o kobiety, a przecież wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat spowodowało gigantyczne zmiany, jeżeli chodzi o sam rynek pracy, a także o sytuację Polaków, którzy zbliżali się do osiągnięcia wieku emerytalnego. Naszą dewizą jest wiarygodność, nie tylko w słowach, ale przede wszystkim w czynach – zadeklarowała.
Oceniając warunki panujące na rynku pracy podkreśliła, że „jest on w dobrej kondycji, pomimo pandemii i wojny za naszą wschodnią granicą. - Jesteśmy drugim państwem w Unii Europejskiej z najniższym bezrobociem i nam są potrzebne ręce do pracy. Dlatego też wprowadziliśmy ulgi dla osób, które osiągnęły wiek emerytalny i nie decydują się przejść na emeryturę. Mogą one skorzystać z tzw. PIT-u „0”, czyli nie odprowadzać podatku do kwoty 85 tys. zł plus 30-tysięczna kwota wolna od podatku, ale także dla osób, które są na emeryturach wprowadziliśmy zmiany podatkowe, dzięki którym osoby mające przychód do 2,5 tys. zł miesięcznie nie są objęte podatkiem. Wprowadziliśmy trzynastą i czternastą emeryturę oraz godne – nie groszowe – waloryzacje, dzięki czemu sytuacja seniorów stała się stabilna – tłumaczyła.
Uzasadniając pytanie o wiek emerytalny wyjaśniła, że PiS chce się „upewnić i dać możliwość wypowiedzenia się Polakom”. - My swój program wyborczy tworzymy z Polakami; to są tysiące spotkań, gdzie odpowiadamy czasem na bardzo trudne pytania. Ale w ten sposób rodzi się odpowiedzialny program – powiedział minister.
Kolejną kwestią, na którą wskazała to „troska o finanse publiczne”.
– Programy społeczne i gospodarcze mają zapewniać rozwój całego kraju, a nie tylko wybranych dużych miast i na to potrzebne są środki finansowe. W sposób odpowiedzialny zapewnialiśmy te środki w czasie pandemii, a dziś, kiedy toczy się wojna za naszą wschodnią granicą, zarówno bezpieczeństwo wewnętrzne, jak i zewnętrzne naszych obywateli musi być zaspokojone. Wdrażamy więc rekordowe nakłady na zbrojenia, bo Polska musi być silna, a Polacy bezpieczni. Temu też służy unormowanie kwestii wieku emerytalnego, bo pracujemy ciężko dla dobra Polaki, dla dobra swoich rodzin, ale przede wszystkim Polacy muszą wiedzieć na co mogą liczyć ze strony państwa
– wyjaśniła.
Szefowa resortu rodziny przypomniała w tym kontekście działania rządu, które zaowocowały zmniejszeniem tzw. luki VAT „z ponad 24 do 4 procent oraz zwiększeniem budżetu z 280 mld zł za czasów Platformy do ponad 600 mld zł obecnie”. – To jest właśnie pokazanie w jakim kierunku idziemy, aby Polska była państwem silnym, niezależnym, suwerennym, dynamicznie rozwijającym się. Aby Polska mogła być liderem na arenie europejskiej – mówiła.
Komentując próby dezawuowania przez opozycję idei referendum przyznała, że dotychczasowe działania Platformy Obywatelskiej „były oparte głównie na emocjach negatywnych”. – My w przeciwieństwie do tzw. „demokratycznej opozycji” odpowiedzialnie podejmujemy decyzje i przedstawiamy programy – podkreśliła.
Przypomniała, że zmiana wysokości świadczenia 500 plus na 800 plus „stała się faktem”.
- Czy ono będzie w tej wysokości, kiedy – nie daj Bóg rządziłaby Platforma lub inne formacje opozycji – wątpię. Będą musieli rozszczelnić budżet, żeby tzw. „elity” mogły korzystać z dobrostanu budżetu państwa, a nie wszyscy Polacy. Powiedzą, że „pieniędzy nie ma”
– oceniła minister.
- Prawo i Sprawiedliwość różni się tym od tej tzw. „demokratycznej opozycji”, że przedstawiamy konkrety, programy. A jedynym programem opozycji jest odsunąć PiS od władzy. To jest jedyny program, który dotychczas przedstawili, bo konkretów nie mają żadnych. Budują więc negatywne narracje, negatywne emocje, aby poróżnić Polaków, aby Polacy nie mieli poczucia spokoju i stabilizacji - dodała.
Odnosząc się do możliwej frekwencji w referendum minister Maląg wyraziła nadzieję, że „Polacy są odpowiedzialni” i chcą uczestniczyć „w przygotowywaniu rozwiązań ze strony rządzących”.
– Myślę, że przeprowadzenie referendum wraz z wyborami parlamentarnymi przyczyni się do wysokiej frekwencji, bo pytania, które zadajemy są bardzo ważne dla każdego Polaka. Liczę więc na to, że frekwencja będzie wysoka i Polacy pójdą do urn, bo to będą najważniejsze wybory po 1989 roku. Polacy zdecydują w nich jaka będzie Polska
– podsumowała minister Marlena Maląg.