Dowództwo Garnizonu Warszawa (DGW) zareagowało na twierdzenia, jakby miało wyrazić zgodę na niszczenie pomniku poświęconemu ofiarom tragedii smoleńskiej. Chodzi o niedzielną sytuację, podczas której prowokatorzy sprofanowali obiekt. W rozmowie z portalem Niezalezna.pl ppłk Artur Sak, rzecznik prasowy DGW, zaprzeczył wersji policji.
W niedzielę podczas uroczystości pod pomnikiem smoleńskim znów doszło do prowokacji. Ekipa Arkadiusza Szczurka posunęła się nawet do zniszczenia obiektu i naklejenia na nim skandalicznych hasłem. Zerwał je reporter Telewizji Republika Michał Gwardyński, za co naskoczyli na niego mundurowi, który twierdzili, że dziennikarz nie przestrzega prawa.
Policjant twierdził, że to nie zadymiarze działają nielegalnie, ponieważ na bezczeszczenie pomnika pozwolono. Zadecydować w tej sprawie miało rzekomo wojsko.
"Administratorem całego obiektu, kto jest? Dowództwo Garnizonu Warszawa. Dowództwo Garnizonu Warszawa wyraziło zgodę i nie ma nic przeciwko temu, żeby ktoś tutaj coś wlepił. To jest jedna rzecz, którą pan zarzuca. Druga rzecz, to w tym momencie, jak pan zerwał, to pan popełnia wykroczenie, bo pan czyjąś rzecz zerwał"
"Chciałbym zdementować [to, co przekazał policjant]. Nikt nas o zgodę na przyklejanie czegokolwiek na Pomniku Smoleńskim nie pytał"
"Uprzejmie informujemy, że Dowództwo Garnizonu Warszawa nie było pytane o zgodę na naklejanie kartek na pomniku"
Nie wykluczają tego Internauci. Duża część komentujących wpis Dowództwa GW jest zdania, że za skandaliczną sytuację odpowiedzialność ponosi właśnie szef MSWiA.