Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Waleczni, odważni i oddani. Prezydent Duda odznaczył Powstańców Warszawskich

Uczestnicy Powstania Warszawskiego i osoby pielęgnujące pamięć o tym wydarzeniu otrzymały dziś odznaczenia państwowe od prezydenta Andrzeja Dudy. W gronie odznaczonych znaleźli się m.in. sanitariuszka, ranna w powstaniu Danuta Dworakowska-Jędrzejczak "Lena" oraz przewodnik w Muzeum Powstania Warszawskiego Dariusz Łuczyński.

prezydent.pl

Prezydent Andrzej Duda - podczas dzisiejszej uroczystości w Parku Wolności - wręczył odznaczenia państwowe powstańcom warszawskim, pracownikom Muzeum Powstania Warszawskiego, a także osobom zaangażowanym w popularyzowanie wiedzy o Powstaniu Warszawskim.

Pośmiertnie za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski odznaczony został Eugeniusz Stasiecki "Piotr", "Poleski", "Piotr Pomian", szef Głównej Kwatery Szarych Szeregów "Pasieki" zastępca naczelnika Szarych Szeregów, poległ 16 sierpnia.

Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski pośmiertnie odznaczony został także Stanisław Leopold "Rafał", "Leon", dowódca 1. kompanii w batalionie "Parasol", członek Rady Programowej Szarych Szeregów, poległ 25 sierpnia.

Wśród odznaczonych Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski znaleźli się m.in. Danuta Dworakowska-Jędrzejczak "Lena" sanitariuszka, ranna w powstaniu; Mieczysław Buczkowski "Buk", młodszy lekarz w szpitalu przy ul. Krasińskiego 31; Stefania Dembowska "Stefa", łączniczka i sanitariuszka w Wojskowej Służbie Ochrony Powstania, Helena Majkowska "Ela", łączniczka i sanitariuszka w Wojskowej Służbie Kobiet na Mokotowie.

Prezydent uhonorował także osoby za zasługi w pielęgnowaniu pamięci o najnowszej historii Polski, w tym m.in. Marka Burzyńskiego, inicjatora zorganizowania galerii obrazów o tematyce partyzanckiej, współpracownika środowiska "Grupy Kampinos"; Grzegorza Jasińskiego, wykładowcę Wojskowej Akademii Technicznej, członka komitetu redakcyjnego edycji źródeł do Powstania Warszawskiego; Dariusza Łuczyńskiego, przewodnika w Muzeum Powstania Warszawskiego.

"Dzisiejsze spotkanie to dla mnie wspomnienia"

Jednym z uczestników spotkania z udziałem prezydenta Andrzej Dudy był Jan Bąk ps. Słodki, który w czasie powstania był w grupie kapitana "Jura". Jak powiedział Polskiej Agencji Prasowej, przyjechał prawie dwa tysiące kilometrów, aby być na uroczystościach w Muzeum Powstania Warszawskiego. "Dzisiejsze spotkanie to dla mnie wspomnienia" - podkreślił.

Bąk podczas okupacji mieszał na ul. Marszałkowskiej.

"Ćwiczyłem się w tym, aby wziąć udział w powstaniu. Kiedy już ono wybuchło, miałem 14 i pół roku, byłem w grupie kapitana Jura"

- wspominał. Wziął udział w całym powstaniu. "Nasza jednostka była przenoszona trzy razy. Na ul. Królewskiej po raz pierwszy zetknęliśmy się z Niemcami. Potem zostaliśmy przeniesieni na ul. Sienną, choć tylko na dwa dni, bo w tej okolicy zrobiło się niebezpiecznie. Natomiast do końca powstania byliśmy już na ul. Złotej" – powiedział.

Podczas powstania "Słodki" był łącznikiem. Często był także wysyłany na ul. Świętokrzyską. "Na rogu ul. Marszałkowskiej był szpital oraz dowództwo. To dam dostawałem dzienne hasła i odezwy, które następnie przynosiłem do swojej grupy" – powiedział. Trudność tego zadania polegała na tym, że nie można było tego zapisać, należało natomiast zapamiętać. "Szło się tam na godzinę czwartą, a jak już się znało hasło i odezwę, to biegło się z powrotem do dowództwa, któremu z kolei się je podawało" – wspominał powstaniec. Hasło i odezwa obowiązywały 24 godziny.

W rozmowie z Polską Agencją Prasową Jan Bąk podzielił się także jednym ze swoich trudnych powstańczych wspomnień.

"Kiedyś musieliśmy się wycofać, bo był za duży napór Niemców. Jednak jeden z naszych kolegów został wewnątrz domu, bo był ranny. Kiedy w budynek uderzył niemiecki pocisk, zasypały go cegły, a że dodatkowo leżały obok niego przygotowane wcześniej butelki samozapalające, czego nie można było robić, to został bardzo ciężko ranny - miał spalone do kości nogi. Następnego dnia nasza koleżanka sanitariuszka postanowiła po niego wrócić i przyniosła go na swoich plecach"

– powiedział.

Spotkania w Muzeum Powstania Warszawskiego są okazją do spotkań z kolegami z okresu powstania. Jerzy Zawadzki ps. Mały powiedział, że "najbardziej wspominam to, które miało miejsce podczas 70. rocznicy, ponieważ spotkałem swojego dawnego kolegę z oddziału, z którym nie widziałem się siedemdziesiąt lat". "Niestety, on w zeszłym roku zmarł" - dodał.

"Braliśmy razem udział w akcji na Nordwache (posterunek żandarmerii niemieckiej – red.). W czasie tamtych uroczystości mój kolega wspominał, jak tańczyłem kozaka. Nie wiedziałam, co mógł mieć na myśli, ale myślę, że chodziło mu o jedną sytuację z tej akcji. Jak już wpadliśmy do biur Nordwache, to wsiał tam wielki portret Hitlera. Któryś z powstańców go zdjął i położył na biurku. Ja go z tego biurka złapałem i cisnąłem z całej siły o parkiet. Zacząłem skakać po nosie i oczach tego Hitlera. On to widocznie nazwał tańczeniem kozaka"

– wspominał Zawadzki.

Powstaniec kilka dni po akcji na Nordwache brał także udział w wyzwoleniu "Gęsiówki". "Do moich obowiązków było wyprowadzanie więźniów" - poinformował. "Jak szliśmy, ja odwracałem głowę, bo [od więźniów - red.] był nieprzyjemny zapach. Przypuszczam, że za półtrora miesiąca pachniałem tak samo, bo trafiłem do obozu w Pruszkowie, a potem w Sachsenhausen" – zaznaczył.

W spotkaniu uczestniczyła również Michalina Nastkiewicz (po mężu Kuc) ps. Krystyna, która podczas powstania była łączniczką między Ostrołęką a Warszawą, a kiedy była taka potrzeba, pomagała również w sanitariacie. "W czasie powstania byłam w krótkiej sukieneczce i boso. Bez domu, bez rodziców, których już nie było" – wspominała w rozmowie z Polską Agencją Prasową. 

"Sprowadzałam w pewnej grupie osób, idąc dwanaście dni, krowy, jako żywność dla powstańczej Warszawy. Szłam nawet po zaminowanym polu" – powiedziała.

"Szliśmy bez jedzenia i bez picia. Raz pewien człowiek pozwolił nam u niego przenocować na słomie. Wszyscy mężczyźni jedli słoninę, którą dał im gospodarz. Ja nigdy nie jadałam skwarek, nie chciałam ich jeść, bo mi nie smakowały. Koledzy jednak powiedzieli, że muszę coś zjeść, ale to było okropne"

– opowiedziała "Krystyna".

"Dwa razy mieliśmy takie przejścia, a było to sto dwadzieścia kilometrów. Musieliśmy nieraz iść na krótko przy stójce. Przy stójce ładowałam plecak, a jeden z kolegów szedł przede mną z pistoletem, że było go widać, a drugi za mną, więc nikt nie śmiał mi tego plecaka ruszyć"

- powiedziała. Choć jak zastrzegła, "nie wiem, co tam było, ale musiały to być ważne rzeczy".


Powstanie Warszawskie, które wybuchło 1 sierpnia 1944 r. o godz. 17.00, było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Do walki w stolicy przystąpiło około 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło około 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły około 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, około 500 tys. osób, wypędzono z miasta, które po powstaniu Niemcy zaczęli systematycznie burzyć.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
mm
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo