Gazeta Polska: Oni obawiają się Karola Nawrockiego. Atak metodami rosyjskimi nie był przypadkowy Czytaj więcej!

Uwaga, poseł Brejza ma nową teorię spiskową! Komisja ds. Amber Gold miała... zniszczyć Tuska?!

Szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann przekazała pozostałym członkom komisji projekt raportu końcowego i zaprezentowała go na środowym posiedzeniu. Nie wszystkim jednak spodobały się zawarte w dokumencie tezy. Poseł Krzysztof Brejza z klubu PO-KO w pewnej chwili podzielił się z pozostałymi członkami komisji swoimi przemyśleniami, przedstawiając swoją teorię dotyczącą prac komisji.

Krzysztof Brejza
Krzysztof Brejza
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Zbliżają się kolejne wybory, to trzeba coś odpalić. Nie ma tu żadnej merytoryki, jest czysta polityka.
- komentował Brejza.

Refleksja przyszła dość szybko i poseł Brejza przyznał, że raport liczy 700 stron, jednak jego zawarte tam argumenty nie przekonują. W pewnym momencie zaczął skarżyć się, że komisja została powołana z naruszeniem prawa, gdyż największemu klubowi opozycyjnemu, klubowi PO-KO, przypadło tylko jedno miejsce.

Styl pracy, zadawania pytań, styl przesłuchiwania, bardzo często upokarzanie niektórych świadków, zwłaszcza tych, których się nie lubi z przyczyn polityczny.
- wyliczał Brejza.

Na tym się jednak nie skończyło. Poseł Brejza rozkręcał się z każdą chwilą. Przekonywał, że „były też momenty zupełnego skandalu” - dodał mówiąc, że były „próby obciążania” syna premiera Donalda Tuska, Michała Tuska, który współpracował z liniami OLT Express należącymi do Amber Gold.

To była komisja, która miała służyć zniszczeniu Donalda Tuska i komisja, która miała służyć zniszczeniu Pawła Adamowicza. Nie udało wam się ani pierwsze, ani drugie.
- grzmiał wyraźnie wzburzony Krzysztof Brejza.

W pewnym momencie doszło do ostrej wymiany zdań między politykiem PO-KO, a przewodniczącą komisji. Brejza powoływał się m.in. na zarzuty, że Adamowicz był jednym z klientów Amber Gold.

Nie było żadnego Pawła Adamowicza na liście klientów Amber Gold, to było podłe kłamstwo. Był inny Adamowicz, który mieszkał kilkaset kilometrów dalej.
- podkreślał polityk PO.

Na reakcję Małgorzaty Wassermann nie trzeba było długo czekać.

Proszę pana, nie było w ogóle takiego wątku, pan wymyśla historie, których nie ma.
- komentowała Wassermann.

Poseł Brejza nie dawał jednak za wygraną:

Przecież wasza telewizja o tym mówiła.
- mówił ripostował Brejza.

Później zaczął opowiadać, że jeden z dziennikarzy „biegał i podtykał mikrofon, i mówił: kim jest Paweł Adamowicz na liście klientów Amber Gold”.

Przecież to wypływało z insynuacji. Jak można tak kłamać. Raport może mieć 700 stron, ale i tak jest jednym wielkim zerem. Z wielkiego polowania, z wielkiej nagonki, wyszedł kapiszon i to podmokły kapiszon.
- grzmiał poseł Brejza.

Jednocześnie polityk zapowiedział, że przygotuje zdanie odrębne do raportu „z dwoma zawiadomieniami” do prokuratury. Jedno z nich miałoby dotyczyć b. przewodniczącego KNF Stanisława Kluzy, drugie - prokuratora Piotra Wesołowskiego.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

 

#Amber Gold #Krzysztof Brejza

redakcja