Sędzia Igor Tuleya skrytykował instytucję "czynnego żalu", czyli pomysł przedstawiony przez Adama Bodnara po spotkaniu z wyselekcjonowanym środowiskiem prawniczym. - Nie wyobrażam sobie, aby w XXI wieku, w środku Europy, wymagano od kogokolwiek, aby upokarzał się i składał tego rodzaju oświadczenia - ostro odcinał się od żenującej idei ministra sprawiedliwości. A potem przedstawił własny pomysł na rozwiązanie sprawy sędziów. Równie "mądry" jak koncepcja Bodnara.
Minister sprawiedliwości w piątek przez kilka godzin rozmawiał z dobranymi przedstawicielami środowiska prawniczego. Po wszystkim opowiedział, co wspólnie uradzili. Wśród wniosków znalazła się również instytucja tzw. "czynnego żalu" - sędziowie, którzy awans otrzymali po powstaniu nowej KRS, będą mogli wrócić do orzekania, jeśli uznają, że "popełnili życiowy błąd".
Sędzia Igor Tuleya, który jest uznawany za najbardziej gorliwego obrońcę układu sprzed rządów PiS, nie pozostawił na koncepcji przedstawionej przez Bodnara suchej nitki i w imieniu "środowiska" zdecydowanie się od niego zdystansował.
Czynny żal nie jest pomysłem środowiska sędziowskiego. Nie jest pomysłem ani Iustitii, ani Themis. Sam jestem ciekaw, skąd wzięła się taka dziwna wrzutka w tych projektach zmian
Sędzia Igor Tuleya (@JudgesSsp) u @Renata_Grochal w #BezUnikow @RadiowaTrojka o czynnym żalu neosędziów: nie wyobrażam sobie, aby w XXI wieku wymagano od kogokolwiek, aby upokarzał się i składał takie oświadczenia. To jest absolutnie niepotrzebne 🔽 pic.twitter.com/DEFpn8ydFk
— Trójka – Program 3 Polskiego Radia (@RadiowaTrojka) September 9, 2024
- Wszyscy neo-sędziowie powinni być usunięci z zawodu. Jeśli się zdecydowali brać udział przed w nielegalnych konkursach przed neo-KRS, to albo nie znają prawa, albo nie mają nieskazitelnego charakteru