Zmartwychwstanie daje nadzieję. Nie tylko na życie wieczne. Ale też na to, że możemy dokonywać tu na ziemi ciągle nowych, małych „zmartwychwstań” – odradzać się na nowo, powstawać po upadkach, odrzucać to, co złe.
Warunkiem takiego odrodzenia jest jednak zawsze pójście drogą prawdy. O tym uczą zasady – tak wyszydzanego przez autorytety lewicy w stylu Overbeeka – sakramentu pokuty. Pokuta, szczere pragnienie poprawy i wreszcie zadośćuczynienie to elementy dobrze poprowadzonego sakramentu pojednania.
System ten działa w Kościele Katolickim i daje szansę każdemu, nawet temu, który upadł bardzo nisko, by powstał i się odrodził. Cóż może być piękniejszego?
Szkoda, że taki „sakrament pojednania” nie nastąpił w Polsce po roku 1989. Bo tak, jak „zmartwychwstania” w jakiejś mierze możemy doświadczać tu na ziemi, tak też mogą doświadczać ich wspólnoty, narody, państwa. Polska „zmartwychwstała” w roku 1918. Podnosiła się także po upadku komunizmu. Jednak wtedy los potoczył się fatalnie. Uznano bowiem, że agenci byłych służb, esbecy czy współpracownicy wywiadu – za dawne grzeszki nie muszą w ogóle odpowiadać. Nikt ze skażonych współpracą z bezpieką ludzi dawnego systemu nie uderzył się sam z siebie w pierś, nie przeprosił, nie wystąpił na forum publicznym mówiąc – „tak, byłem draniem, donosiłem”, a potem dodając – „ale to przeszłość, chcę się od tego odciąć, żyć nowym życiem. Biję się w pierś”. Przecież takie akty miałyby niesamowity wymiar oczyszczający. Na pierwszym miejscu jest tu Lech Wałęsa – gdyby były prezydent dokonał takiego publicznego aktu skruchy do dzisiaj zapewne chodziłby w chwale. Pomimo tamtej współpracy. Prawda by miała moc wyzwalającą. Bo przez prawdę można podnieść się z moralnej śmierci, zmartwychwstać duchowo, urodzić się po raz kolejny.
Wierzę, że jest to możliwe. I żałuję, że nie stało się to w wypadku wielu byłych współpracowników komunistycznych służb.
Post, pokuta, zadośćuczynienie – to wszystko wiedzie ku radości odrodzenia. Po oczyszczeniu dopiero można głośno i radośnie krzyczeć: Alleluja!
I także taki aspekt można wyłowić z prawdy, która przychodzi do nas w okresie świąt Wielkiej Nocy.