Śledztwo to prowadzone jest w kilku kierunkach. W trakcie postępowania prokuratorzy będą wyjaśniali m.in., czy doszło do ataku o charakterze terrorystycznym, jak również czy wyciek miał wpływ na środowisko morskie, a jeśli tak - w jakich rozmiarach.
Zostało wszczęte z urzędu we wrześniu 2022 roku.
- Od tego czasu w sprawie prowadzone jest postępowanie dowodowe. Nie informujemy, jakie ustalenia zostały poczynione. Mogę jedynie powiedzieć, iż zgromadzony dotychczas materiał dowodowy nie dał podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów. Tak więc w sprawie nie ma podejrzanych
- wyjaśnił rzecznik Prokuratury Krajowej prokurator Przemysław Nowak.
Podkreślił, że polska strona współpracuje ze stroną niemiecką poprzez wymianę informacji i dowodów.
- Wołodymyr Ż. został przesłuchany 3 października jako świadek w tym postępowaniu i złożył zeznania. Nie informujemy o ich treści
- przekazał prok. Nowak.
Mecenas Tymoteusz Paprocki, reprezentujący podejrzanego o wysadzenie rurociągu Nord Stream Wołodymyra Ż., złożył we wtorek zażalenie na decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie o 40 dniach tymczasowego aresztu dla swojego klienta. – Obrona czeka teraz na wyznaczenie posiedzenia w zakresie zażalenia na tymczasowy areszt, które będzie rozpoznawać Sąd Apelacyjny w Warszawie – zaznaczył Paprocki.
Obrońca mężczyzny podkreślił, że będzie walczył, by odpowiadał on z wolnej stopy.
O jego ewentualnym wydaniu Niemcom będzie decydował sąd. Wcześniej musi się on zapoznać z dokumentacją. Ma na to 100 dni. Prokuratura poinformowała w piątek, że materiały dotyczące ściganego ENA mężczyzny zostały już przesłane mailem przez stronę niemiecką. Z kolei rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Anna Ptaszek przekazała w poniedziałek, że sędzia referent niebawem wyznaczy termin rozprawy w tej kwestii.
49-letni Ukrainiec twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał na Ukrainie.