Brak odpowiednich umiejętności cyfrowych był ogromną bolączką artystów w okresie pandemii COVID-19. Stąd zrozumiałe są wnioski o stypendia indywidualne z KPO na rozwój tych kompetencji. Jednak część artystów i tak nie otrzymała dofinansowania na tak określone cele.
Za niecałe dwa tygodnie czeka nas ogłoszenie dofinansowania kolejnej puli pomysłów. Ubiegłoroczne stypendia zatwierdzone do sfinansowania były inwestycją w samorozwój indywidualny szeroko rozumianych artystów z różnych dziedzin. W przypadku wniosków o dofinansowanie, szczególnie z pieniędzy unijnych, ważnym elementem było zwykle wykazanie skuteczności podjętych za te pieniądze działań, jak również wskazanie odpowiednio szerokiej liczby odbiorców, na których te działania miały wpływ.
W przypadku finansowania z KPO trudno o takie "wskaźniki". Widać to szczególnie po dofinansowanych działaniach takich jak "wizyty studyjne w wybranych europejskich uczelniach muzycznych oraz udział w kongresach", "udział w kursie »The Menstruality Leadership Programme«". Są też takie wprost mówiące o sfinansowaniu "rozwoju umiejętności artystycznych z wykorzystaniem ekologicznych technologii" lub "rozwoju umiejętności tanecznych, autopromocyjnych, językowych i cyfrowych w celu poszerzenia kompetencji artystycznych".
Kwoty nie są tak oszałamiające jak te na jachty, czy inne projekty w branży HoReCa, bo górny limit tych indywidualnych stypendiów (w odróżnieniu dla grantów dla instytucji kultury) to 30 tys. zł.
Wiele z nich można podsumować nazwą przedsięwzięcia, które również przeszło w tym konkursie: "inwestowanie w rozwój zawodowy i osobisty w celu przygotowania do studiów za granicą", czy "rozwijam skrzydła".
I tutaj pojawia się pytanie, jaką my, odbiorcy będziemy mieli z tego korzyść? Można to podsumować nazwą innych projektów: "twoje łzy są moimi", czy "Teatr za zamówienie". Albo po prosto sztuka dla sztuki.