Powstanie Straży Patriotycznej Klubów "Gazety Polskiej" to odpowiedź na napaść na kościoły, pomniki, tradycje, historię i wartości. – Ten atak spowodował taki odruch oddolny, chęć powołania obrony kościołów, księży. Pod wpływem telefonów, które otrzymywaliśmy postanowiliśmy stworzyć Straż Patriotyczną – mówi w rozmowie z niezalezna.pl Beata Dróżdż, przewodnicząca Klubu "Gazety Polskiej" z Piotrkowa Trybunalskiego.
Od czwartku w kraju trwają protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. To skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że przepis zezwalający na mocy ustawy z 1993 r. na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.
W reakcji na bezczeszczenie kościołów, pomników i miejsc pamięci powstała Straż Patriotyczna Klubów "Gazety Polskiej". Członkowie i sympatycy klubów, którzy się do niej zgłosili, chronią miejsca zagrożone atakami ze strony lewicowych radykałów i środowisk proaborcyjnych. Przypomnijmy - Kluby "Gazety Polskiej" działają w kilkuset miejscowościach w Polsce i na całym świecie.
Straż Patriotyczną Klubów "Gazety Polskiej" wspiera Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości.
Ludzie postanowili, że chcą stanąć ramię w ramię ze „Strażą Narodową” zorganizowaną przez osoby związane z Marszem Niepodległości, ale chcą bronić kościołów jako „Straż Patriotyczna”. Straż została zorganizowana przez koordynatorów wojewódzkich Klubów „Gazety Polskiej”. Przewodniczący wojewódzcy nominowali liderów, by oni na miejscu zarządzali działaniami
– powiedziała nam Beata Dróżdż. Podkreśla, że wszystko zależy od nasilenia działań protestujących. Jak podała, w Piotrkowie Trybunalskim nie było do tej pory ataków na kościoły.
„Tam (w Piotrowie Trybunalskim - red.) nie ma potrzeby obrony świątyń. Protestujący robią inne rzeczy, maszerują przez miasto, blokują ruch, ale nie dochodzi do aktów wandalizmu. Natomiast inna sytuacja jest w Łodzi, gdzie ta agresja jest. Z moich informacji wynika, że tam Straż działa. Zbierają informację na temat planów osób, które przyłączają się do „Strajku Kobiet”, dowiadują się, gdzie zamierzają uderzyć. Liderzy tak koordynują pracę, by w każdym z potencjalnie zagrożonych miejsc pojawiły się osoby ze Straży. Oprócz klubowiczów, którzy się zaangażowali, dzwonią do nas również osoby prywatne, które chcą się przyłączyć i działać razem z nami. Proszą o podanie miejsca i czasu gdzie mają się pojawić
– dodała.
Do Straży zgłaszają się również grupy lokalnych działaczy patriotycznych, stowarzyszeń, którzy chcą zajmować się tą ochroną. W szeregach obrońców kościołów jest dużo osób starszych.
„Chcą wyjść i stać pod kościołami, bo czują się urażeni, mimo tego, że jest epidemia koronawirusa” – dodała.
Jak mówi nasza rozmówczyni jednym z zadań koordynatorów jest kontakt z proboszczami.
„Nie ma sensu narażać ludzi na niebezpieczeństwo zarażenia, gdy w danym miejscu nie ma niebezpieczeństwa i żadnych przesłanek do ataku. Atak ze strony protestujących umiejscawia się w strategicznych i bardzo wizerunkowych miejscach. Oni nie idą tam, gdzie nie będzie mediów. Chcą się pokazywać, zaistnieć, więc musi to być w świetle reflektorów"
– powiedziała nam szefowa klubu „GP” z Piotrkowa Trybunalskiego.
Społeczeństwo jest oburzone zachowaniem strajkujących. „Z drugiej strony osoby zaangażowane w obronę kościołów wiedzą i widzą, że protestujący są w mniejszości. Większość Polaków stroi po tej drugiej stronie, nie wierzy w przekaz manifestujących – zaznacza Dróżdż.
„W tej chwili informacja z ich stron, fanpageów, kont twitterowych jest taka, że odpuszczają kościoły, bo widzą, że my się tu zgromadziliśmy. Będą szukać innego pola do popisu”
– dodaje.
Chętnych do zgłoszenia się do Straży Patriotycznej Klubów "GP", a także osoby pragnące poinformować o jakimś problemie w ich miejscowości (planowaną profanację, zakłócanie mszy św. itd.), prosimy o kontakt pod nr tel:
887-887-641
lub e-mail:
strazpatriotyczna@gmail.com