Putin stosuje starą sowiecką doktrynę „rozpoznania bojem” - stwierdził na antenie Polskiego Radia 24 redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz, odnosząc się do skandalicznych słów prezydenta Rosji o Polsce.
Okazało się jednak, że nikt Putina nie bronił. Teraz już wie że musi wysłać albo dużą armię albo znalazł słabe punkty. Właściwy atak dopiero nastąpi
- mówił Sakiewicz.
.@TomaszSakiewicz w #PR24: Mówi się, że #Putin ma plan inwazji propagandowo-informacyjnej, za którą mogą pójść działania dyplomatyczne. Pokazuje swojemu społeczeństwu że #Rosja jest w uderzeniu i genialnie odwraca uwagę od bardzo złej sytuacji w kraju
— Polskie Radio 24 (@PolskieRadio24) January 2, 2020
Podkreślił, że „Putin ma plan inwazji propagandowo-informacyjnej, za którą mogą pójść działania dyplomatyczne”. „Pokazuje swojemu społeczeństwu, że Rosja jest w uderzeniu i genialnie odwraca uwagę od bardzo złej sytuacji w kraju” - dodał.
Pamiętajmy, że spadek poparcia dla przywódców Rosji, szczególnie sowieckich, kończył się przeważnie na ich gardle, gwałtownej chorobie itp.
- przywołał.
.@TomaszSakiewicz w #PR24: Pamiętajmy, że spadek poparcia dla przywódców #Rosja, szczególnie sowieckich, kończył się przeważnie na ich gardle, gwałtownej chorobie itp.
— Polskie Radio 24 (@PolskieRadio24) January 2, 2020
W ubiegłym tygodniu prezydent Rosji skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Władimir Putin wyraził m.in. pogląd, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, lecz pakt monachijski z 1938 r. Podkreślił też wykorzystanie przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał m.in., że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".
W niedzielę ukazało się oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego.
Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej
- czytamy w oświadczeniu szefa polskiego rządu.