Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

Romanowski dla "GPC": Chwilowe problemy z żywnością w sklepach to gry rynkowe sieci handlowych

- Każdy, kto ma chociaż trochę wiedzy o potencjale produkcyjnym polskiego rolnictwa i zdaje sobie sprawę z tego, ile wytwarzamy żywności, doskonale wie, że jej nie zabraknie. Jesteśmy jej eksporterem. W 2020 r. wyeksportowaliśmy żywność za ponad 34 mld euro. W sklepach mogą wystąpić chwilowe perturbacje, ale są to najczęściej gry rynkowe sieci handlowych. To może destabilizować rynek - powiedział w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" Rafał Romanowski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi.

Rafał Romanowski
fot. gov.pl

Jacek Liziniewicz: Od lat słyszymy, że Polska jest olbrzymim producentem żywności. Tymczasem okazuje się, że w ostatnich dniach na półkach brakuje cukru. To jaka jest prawda o bezpieczeństwie żywnościowym?

Rafał Romanowski: Każdy, kto ma chociaż trochę wiedzy o potencjale produkcyjnym polskiego rolnictwa i zdaje sobie sprawę z tego, ile wytwarzamy żywności, doskonale wie, że jej nie zabraknie. Jesteśmy jej eksporterem. W 2020 r. wyeksportowaliśmy żywność za ponad 34 mld euro. W sklepach mogą wystąpić chwilowe perturbacje, ale są to najczęściej gry rynkowe sieci handlowych. To może destabilizować rynek. Obserwujemy teraz, że na półkach sklepowych nie ma cukru. Nie oznacza to jednak, że nie wyprodukowaliśmy dostatecznej ilości cukru, tylko że sieci handlowe chcą zaopatrywać się w cukier po tych cenach, które były kontraktowane rok temu, ale sprzedawać go drożej, za ok. 5,5 zł za 1 kg. Producenci cukru, w tym Krajowa Spółka Cukrowa, nie chcą godzić się na ten stan rzeczy. Chcą uzyskiwać ceny rynkowe. Nie jest to pierwsza taka sytuacja. Pamiętamy np. kłopoty z makaronem w czasie pandemii. Nie ma wątpliwości, że cukier w Polsce jest, a nasz kraj jest również jego eksporterem i trzecim co do wielkości producentem w UE.  

Opozycja straszyła nas ostatnio chlebem za 30 zł. Czy jest możliwy taki scenariusz? 

Tak, z jednej strony pojawiają się informacje o horrendalnych wzrostach cen pieczywa, a z drugiej podczas obrad sejmowej Komisji Rolnictwa opozycyjni posłowie obwiniają nas o spadające ceny zboża. Twierdzą, że zaleje nas ukraińskie ziarno. Należy się zastanowić, o co jest ta gra. Ja mogę przedstawić fakty. Z Ukrainy rzeczywiście napływa zboże. Do końca czerwca wjechało do Polski ok. 640 tys. ton zbóż z Ukrainy, z czego ok. 98 proc. to kukurydza. W bilansie za pierwsze pół roku wyraźnie widać, że eksport zboża z Polski przewyższa import z Ukrainy. To wielkość prawie dwukrotna. 

Do Polski przywieźliśmy jednak ok. 700 tys. ton. 

Ale wywieźliśmy 1600 tys. ton. Rzeczywiście obserwujemy zjawisko, w którym firmy produkujące pasze wykorzystują sytuację i kupują tańsze zboże z Ukrainy. Oceniamy to jednoznacznie jako brak myślenia w kategorii patriotyzmu gospodarczego. 

Ceny zboża są jednak dużo wyższe niż w ubiegłym roku. 

Nieporównywalnie. Należy jednak pamiętać, że to rynek światowy dyktuje te ceny. Musimy mieć tego świadomość. Podsumowując: Polska jest olbrzymim eksporterem żywności; bijemy kolejne rekordy i to wcale nie ze względu na rosnące ceny, ale z powodu rosnących wolumenów produkcji eksportowej. Jednocześnie import żywności do Polski spada, co świadczy o tym, że zaczyna działać to, co rząd PiS wdraża od lat, czyli budowanie marki Produkt Polski i przekonywanie naszych rodaków do patriotyzmu konsumenckiego. 

W Grójcu Jarosław Kaczyński usłyszał pytanie dotyczące cukinii. Rolnik przyznał, że sprzedaje swój produkt za 1,3 zł, tymczasem w sklepie kosztuje on 8 zł. Zewsząd słychać o tym, że sieci mają rekordowe marże w czasach inflacji. Czy możemy coś na to poradzić?

To jest temat bardzo złożony. Jednym z pomysłów sprzeciwiających się dyktatowi sieci handlowych jest powołanie Krajowej Grupy Spożywczej. Wiele zrobiono w Polsce i za granicą, aby do konsolidacji firm, które pozostały w polskich rękach, nie doszło. Na szczęście udało się w końcu to przeprowadzić. Koncern docelowo ma się rozwijać i nie koncentrować tylko na obecnym aspekcie działalności, a więc produkcji cukru, skupie zbóż, produkcji materiału siewnego itp. Będziemy podejmować konkretne działania i pozyskiwać środki, aby tworzyć takie podmioty, które będą się zajmowały skupem owoców i ich przygotowaniem do sprzedaży oraz przetwórstwem. Tutaj mogę złożyć obietnicę w imieniu własnym, ale i wicepremierów Henryka Kowalczyka oraz Jacka Sasina, że takie starania będziemy czynić. Nie chcemy, aby rolnik miał problem ze zbyciem swojej produkcji ani żeby stosowany był wobec niego dyktat cenowy. Kolejna rzecz, która wynika z programu PiS, to rozwój rolniczego handlu detalicznego, czyli możliwość przetwarzania we własnym gospodarstwie produktów i ich sprzedawania. Będziemy przeznaczać duże środki na rozbudowę lokalnych targowisk. Chcemy skrócić łańcuchy dostaw. Chcemy, by konsumenci mogli kupować bezpośrednio od rolnika. Musimy zacząć również repolonizować sektor spożywczy. Powinniśmy odzyskiwać znane marki. 

Całość wywiadu z Rafałem Romanowskim - już dziś w "Gazecie Polskiej Codziennie"!

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Jacek Liziniewicz
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo