Jestem zbulwersowana tym, co się stało w sprawie Autosanu, oczekuję wyjaśnień; poleciłam szefowi Komitetu Stałego Rady Ministrów Henrykowi Kowalczykowi pełne wyjaśnienie sprawy i wyciągnięcie konsekwencji, jeśli będzie taka potrzeba - powiedziała dziś premier Beata Szydło.
Była ona pytana na konferencji prasowej, czy zwolnienie osoby odpowiedzialnej za złożenie po terminie oferty firmy Autosan na dostawę autobusów dla wojska kończy sprawę związaną z przetargiem na autokary dla polskiego wojska.
Czytaj więcej: Sprawą Autosanu zajmie się CBA i SKW
Według mnie to zwolnienie absolutnie nie kończy sprawy. Ja rzeczywiście byłam w tym zakładzie w Autosanie, ratowaliśmy wtedy tę firmę i były deklaracje, że zakład dostanie wsparcie i będzie ratowany. Dlatego jestem zbulwersowana tym, co się stało. Ale przede wszystkim oczekuję wyjaśnień. Poleciłam panu ministrowi Henrykowi Kowalczykowi, który w moim imieniu pełni nadzór nad Skarbem Państwa, pełne wyjaśnienie i również wyciągnięcia konsekwencji, jeżeli taka będzie potrzeba
- powiedziała premier.
Podkreśliła, że przede wszystkim oczekuję w tej chwili na wyjaśnienia, co się wydarzyło.
Wczoraj media informowały, że wskutek opóźnienia władze Autosanu pozbawiły firmę szansy na zdobycie zamówienia od armii wartego prawie 30 mln zł. Chodzi o przetarg na dostarczenie 18 autobusów dla wojska. Ofertę odrzucono ze względów formalnych, bowiem została złożona 20 minut po czasie. O zwolnieniu osoby odpowiedzialnej za złożenie dokumentów informował prezes Autosanu Michał Stachura.
Do przetargu stanął tylko jeden dostawca - niemiecka firma MAN. I to ona wygrała postępowanie.
Prezes PGZ Błażej Wojnicz zapowiedział dziś, że gdyby organy państwa potwierdziły przypuszczenia, że w sprawie spóźnionej oferty Autosanu na autobusy dla wojska było działanie przestępcze, spółka wniesie o unieważnienia postępowania i wystartuje w ponownym przetargu.