Niemiecki dom aukcyjny Falzmann wystawił na sprzedaż między innymi zeszyt z pracami Polaka zmuszonego do pracy w obozie koncentracyjnym, opaski z żydowską gwiazdą, dokumenty wystawiane więźniom oraz niewysłane listy matek do dzieci przetrzymywanych w obozach. Niektóre przedmioty zostały wycenione nawet na 12 tys. euro.
Wobec sprzedaży pamiątek po ofiarach niemieckich zbrodniarzy stanowczo protestował prezydent Karol Nawrocki, który zaapelował do polskiego rządu, by ten zażądał zwrotu pamiątek, a w ostateczności, by je odkupił.
Prezydent RP Karol Nawrocki oczekuje od polskiego rządu, żeby zażądał zwrotu, w ostateczności wykupił wszystkie pamiątki po Ofiarach zbrodni niemieckich na ziemiach polskich, a koszt tego przedsięwzięcia doliczył do ogólnego rachunku reparacyjnego!
— Rafał Leśkiewicz (@LeskiewiczRafa) November 16, 2025
Niemcy wywołały II wojnę…
Ostatecznie około godz. 13 przedmioty zniknęły ze strony internetowej niemieckiego domu aukcyjnego. Krótko po tym, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował na platformie X, że rozmawiał z ambasadorem Niemiec i przedmioty zostały wycofane z aukcji.
Rozmawiałem z ministrem SZ Niemiec w sprawie planowanej w Neuss aukcji przedmiotów z czasu terroru niemieckiego podczas drugiej wojny światowej. Zgodziliśmy się, że należy zapobiec takiemu zgorszeniu
- poinformował Sikorski.
Ambasador Jan Tombiński, który od kilku dni interweniował u władz Westfalii w tej sprawie poinformował mnie, że wszystkie artefakty już zniknęły z internetowej strony skandalicznej aukcji - dodał.
Tymczasem mecenas Bartosz Lewandowski zwrócił uwagę, że działania ministra były spóźnione.
Działanie po oburzeniu społecznym w sprawie znanej od wczoraj, apelu pana Prezydenta Karola Nawrockiego i ofercie nabycia wszystkich przedmiotów przez Radosława Tadajewskiego. Co Pan Minister zrobi, aby odzyskać te ukradzione polskim Ofiarom przedmioty?
– skomentował Lewandowski wpis Sikorskiego.
Wpis ministra skomentował także biznesmen Radek Tadajewski.
Nie wiem co robił Pan Ambasador, ale wygląda na to, że nic. Wystarczyło jedno pismo (słownie: eine) wysłane do domu aukcyjnego, ambasady i niemieckiego MSZ przez Bartosza Lewandowskiego żeby aukcja została wstrzymana. Kolejnym razem polecam taki model działania. Interwencje u ‚władz Westfalii’ są równie sensowne, co u władz Borneo. Pana Ambasadora zachęcam do pilnego kontaktu z domem aukcyjnym Felzmann (proszę mi wierzyć: wszyscy tam są dzisiaj w pracy) bo zawieszenie aukcji niczego nie załatwiło. Kupiło nam tylko czas na odzyskanie ‚kolekcji śmierci’, której miejsce jest w Polsce
– napisał Tadajewski.
Nie wiem co robił Pan Ambasador, ale wygląda na to, że nic. Wystarczyło jedno pismo (słownie: eine) wysłane do domu aukcyjnego, ambasady i 🇩🇪 MSZ przez @BartoszLewand20 żeby aukcja została wstrzymana. Kolejnym razem polecam taki model działania. Interwencje u ‚władz Westfalii’ są…
— Radek Tadajewski (@tadajewski) November 16, 2025