– Film Sylwestra Latkowskiego pokazuje przerażające rzeczy, ale trzeba jasno postawić pytanie, gdzie w tej chwili byli rodzice? Dlaczego czternasto-, czy piętnastoletnie dziewczynki wychodziły z domu późnym wieczorem. (...) Z problemem pedofilii nie poradzi sobie ani policja ani prokuratura. Potrzeba większej wrażliwości nas wszystkich – mówił w programie Michała Rachonia „Minęła Dwudziesta” na antenie TVP Info Aleksander Nalaskowski, profesor pedagogiki z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Wyemitowany przez TVP1 film „Nic się nie stało” wywołał gigantyczne poruszenie. Nalaskowski stwierdził, że cały problem rozpoczyna się od niewłaściwego podejścia rodziców.
- Skrzywdzone dzieci ktoś przecież wypuścił domu. Ile razy można wierzyć nastoletniej dziewczynce, że wychodzi na noc do koleżanki uczyć się języka polskiego. Gdzie w tym czasie byli rodzice? Czy wiecznie pracowali na nocną zmianę? Pedofilia to dopiero końcowy etap procesu, z którego wynika, że rodzice nie dopilnowali dzieci
- powiedział Nalaskowski.
Profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika zwrócił też uwagę na inny aspekt.
- Jak to możliwe, że dzieci przebywają w nocnym klubie, a nikt z dorosłych nie interweniuje. Każdy człowiek powinien zwrócić na to uwagę. Do tego nie trzeba być przecież policjantem czy pedagogiem
– dodał.
Spytany o sposób na uchronienie dzieci przed pedofilią Nalaskowski stwierdził:
Trzeba na każdym kroku uwrażliwiać rodziców. To oni są Aniołami Stróżami swoich pociech. Tego nie załatwi żadne wychowanie seksualne w szkole. To także dotyczy wszystkich dorosłych, którzy muszą mieć w sobie wyrobiony odruch społeczny. Z problemem pedofilii nie poradzi sobie ani policja ani prokuratura. Potrzeba większej wrażliwości nas wszystkich
- zakończył.