Do zabezpieczenia Marszu Niepodległości są ściągani policjanci skąd się da - powiedział w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Policyjnej Solidarności sierż. sztab. Jacek Łukasik. To ze względu na trwający protest ogromnej ilości mundurowych, którzy poszli na zwolnienia lekarskie. Wielkie patriotyczne wydarzenie mają zabezpieczać nawet słuchacze policyjnych szkółek. Czy będą prowokacje? Wypowiedź sierż. sztab. Jacek Łukasik nie napawa optymizmem.
11 listopada ulicami Warszawy przechodzi Marsz Niepodległości. W przeciwieństwie do lat poprzednich, wydarzenie ma znacznie słabsze zabezpieczenie ze strony policji. To dlatego, ze bardzo duża część mundurowych protestuje w związku z lekceważeniem przez rząd.
"Część osób wróciła z L4, bo widzą, że nie wiadomo, jak długo i do czego miałoby dojść, żeby rząd się ugiął, a nie chcemy zachwiać bezpieczeństwa - to jest po pierwsze. Po drugie, ci, co zostali, to jest robiona łapanka, niestety. Nawet koledzy, którzy są w centrum szkolenia policji w Legionowie, czy w Piasecznie, gdzie przed 11 listopada były zawsze ściągane potężne siły policji to mówią, że teraz jak przyjedzie jedna, może dwie kolumny po pięć-sześć osób, to jest maks"
Jego zdaniem na pewno nie będzie tak, że - jak twierdzi Komenda Główna - wydarzenie zabezpieczy 10 tysięcy policjantów. Jednak jeśli znajdą taką liczbę mundurowych, to będą to z pewnością osoby niewykfalifikowane. - Ściągają ludzi skąd się da - zaznaczył. Dodał, że niektórzy przełożeni szantażowali policjantów, że jeśli nie wrócą z L4 na marsz to zostaną pozbawieni premii a nawet awansów.
Co może szczególnie szokować, według doniesień jakie płyną do Komitetu Protestacyjnego Policyjnej Solidarności na marsz przysyłani są nawet słuchacze policyjnych szkół (!). Mają być to nawet osoby, które są dopiero po pierwszym przeszkoleniu z użycia środków przymusu bezpośredniego i z użycia broni palnej. - Zostali skoszarowani w trybie alarmowym na ten weekend, mieli być podzieleni na grupy, plutony, drużyny i wysłani do Warszawy [...] Takie informacje dostaliśmy ze szkoły policyjnej Słupsku i w Katowicach - przekazał.
Sierż. sztab. Łukasik w rozmowie z nami odniósł się także do spraw budzących największe emocje - możliwych prowokacji ze strony mundurowych. Powiedział, że nie posiada potwierdzonych informacji, ale sytuacja nie napawa optymizmem.
"Nie chcę siać paniki, bo nie wiem, ale biorąc pod uwagę to, co się dzieje , że premier nagle idzie na planowy zabieg, minister spraw wewnętrznych mówi, że Komendant Główny nad wszystkim czuwa i wszystko będzie zabezpieczone... jest takie ściąganie odpowiedzialności politycznej z siebie na coraz niższe stołki. Różnie może być. Nic mnie obecnie nie zdziwi"
Sierż. sztab. Łukasik dodał, że według wcześniejszych doniesień, do polskich mundurowych na czas marszu mieli dołączyć policjanci z Niemiec.