"Na początku ta informacja się pojawiała w mediach zagranicznych. (...) Nagle ta Europejska Partia Ludowa zniknęła i pojawiło się Prawo i Sprawiedliwość" - mówi prof. Ryszard Legutko (PiS) o procesie, jaki zaszedł w mediach w związku ze sprawą seksskandalu z udziałem węgierskiego europosła Jozsefa Szajera. Rozmówca red. Doroty Kani w Polskim Radiu 24 zauważył, że jest to "brutalna, wstrętna zagrywka propagandowa", gdyż pomijana jest przynależność Szajera do partii Donalda Tuska w Parlamencie Europejskim, a w narracji pojawia się nie mające ze sprawą nic wspólnego Prawo i Sprawiedliwość.
Tematem rozmowy w rozgłośni była gejowska orgia w Brukseli, w której brał udział jeden z węgierskich parlamentarzystów, który po całej sytuacji zdał mandat. "Czy ten temat jest komentowany przez europosłów, czy w ogóle się na ten temat nie mówi?" - pytała Dorota Kania w audycji "Szkiełko i Oko".
- To rzeczywiście była informacja dla wielu zaskakująca. Przyznam się, że nie miałem żadnych wiadomości na temat nocnego życia 'nieregularnego' w Brukseli. Jednak było to szokujące, że znalazł się tam ten człowiek, Jozsef Szajer - bardzo zasłużony na Węgrzech człowiek. Pierwsze informacje, jakie się pojawiały, były o tym, że w tej orgii homoseksualnej brali udział dyplomaci, politycy, wskazywano raczej na Europejską Partię Ludową, czyli na tę partię właśnie, gdzie był Szajer. Co mogę powiedzieć? Znam Jozsefa Szajera, miałem dotąd o nim zawsze dobre zdanie. Pani wspomniała wcześniej o Platonie. Platon pisał o "mrocznym Erosie". Niektórzy ludzie mają w sobie jakiegoś "mrocznego Erosa", który ich skłania do rzeczy niegodnych. Bardzo to przykre. Muszę powiedzieć, odebrałem to jako przykrą wiadomość, bo zawsze jak się widzi upadek kogoś, kogo się zna i ceni, to jest jest to skaza na obrazie natury ludzkiej. Jest to dla mnie bardzo przykra wiadomość
- powiedział prof. Ryszard Legutko.
Dorota Kania zwróciła uwagę, że w polskich mediach wskazuje się na nagłośnienie sprawy, kiedy mamy do czynienia z zapowiedzią weta do unijnego budżetu zastosowanego przez Węgry i Polskę. "Pomija się fakt, że ten polityk był z frakcji Donalda Tuska" - zauważyła.
- Tak. Na początku ta informacja się pojawiała w mediach zagranicznych. Później ten człowiek, który miał to organizować, jakiś przestępca z Polski, w każdym razie ścigany, zaczął mówić coś o politykach PiS-u, co niektóre media polskojęzyczne rozpowszechniły, bez żadnych podstaw. Nagle ta Europejska Partia Ludowa zniknęła i pojawiło się Prawo i Sprawiedliwość
- stwierdził Legutko.
- To jest oczywiście brutalna, wstrętna zagrywka propagandowa
- dodał.