Sąd Najwyższy utrzymał w mocy wyrok wymierzający kary 15 i 25 lat więzienia dla sprawców brutalnego zgwałcenia i zabójstwa 15-letniej Małgosi w Miłoszycach w noc sylwestrową na przełomie 1996 i 1997 r. Prokuratura nie zamierza jednak składać broni i szuka kolejnych sprawców tragedii.
Sąd potwierdził prawidłowość rozstrzygnięcia wrocławskich sądów o winie obu skazanych. "Nie stwierdzono w realiach tej sprawy, by doszło do jakichś niedozwolonych manipulacji z materiałem dowodowym, do mieszania śladów pobranych w 1997 roku ze śladami pobranymi później i przez to wynik badań DNA był taki, że wskazuje na udział w tej tragedii co najmniej Ireneusza M. i Norberta B." - powiedział sędzia Kozielewicz.
Kwestia materiału dowodowego i rzetelnego zbadania zabezpieczonych śladów była podnoszona w kasacjach obrony. Ma ona w tej sprawie wyjątkowe znaczenie, gdyż za zbrodnię w Miłoszycach pierwotnie został niesłusznie skazany Tomasz Komenda, który spędził 18 lat w więzieniu.
Sąd nie podzielił także argumentacji Prokuratora Generalnego, co do konieczności wymierzenia surowszych kar w sprawie.
Tylko w sytuacji przyjęcia, że wymierzone kary są rażąco łagodne moglibyśmy uznać, że należy w tym obszarze uruchomić ponowne postępowanie, przekazać sprawę do sądu apelacyjnego, aby sąd ten jeszcze raz pochylił się nad wymiarem kary
– wskazał sędzia Kozielewicz.
Jak jednak podkreślił, "ingerencja SN na etapie kasacji w obszar kary jest wyjątkiem, a wyjątki trzeba interpretować ściśle". Jednocześnie sędzia Kozielewicz przypomniał, że nie można zapominać, iż czyn został popełniony w latach 90. "W tamtym stanie prawnym mamy trochę inną sytuację, jeśli chodzi o rodzaj kary wówczas przewidzianej" - zaznaczył. Ówczesnym stanem prawnym - jak dodał - kierował się także sąd apelacyjny.
Prokurator Dariusz Sobieski zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami, że "sprawa została ostatecznie zamknięta w zakresie dwóch skazanych". Zapewnił jednak, że w sprawie tego zabójstwa "dalej będziemy drążyć, aż do czasu, kiedy uznamy, że faktycznie wszystkie możliwości dowodowe zostały wyczerpane".
"Mamy ślady biologiczne, które wskazują na jeszcze co najmniej dwie osoby, natomiast nie można wykluczyć, że tymi osobami nie były te, które doprowadzały ofiarę na miejsce okrutnego zgwałcenia i zabójstwa, a to wskazywałoby, że jest ich jeszcze więcej. Będziemy mogli to stwierdzić, kiedy zidentyfikujemy osobniczo ślady, które nam pozostały, czyli dopasujemy te ślady do osób" - powiedział prok. Sobieski.
W pytaniach dziennikarzy do prokuratora wskazywano m.in., że "w świetle przypadku Tomasza Komendy nad sprawą może ciążyć pytanie o to, czy to na pewno ci?".
"To na pewno ci. Sumienie mam czyste. Jestem pewny, że wyrok był słuszny, a to są sprawcy i oni odbywają karę. Mam nadzieję, że nie ostatni sprawcy" - podkreślił w odpowiedzi prok. Sobieski. Jednocześnie prokurator zaapelował, aby ludzie, którzy posiadają wiedzę na temat tej zbrodni zgłaszali się do wrocławskiego wydziału Prokuratury Krajowej. "Ta kasacja pokazała, że te dowody, które mamy, mogą być dowodami w postępowaniu sądowym" - zaznaczył