Po 25 lat za kratami więzienia spędzą rodzice pięcioletniej Elizy za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad córką i zagłodzenie jej. Sąd Najwyższy oddalił w czwartek jako oczywiście bezzasadne kasacje obrońców, którzy chcieli ponownego osądzenia pary i łagodniejszych kar.
Uzasadniając w czwartek to rozstrzygnięcie sędzia Andrzej Tomczyk podkreślił, że zarzuty kasacji były nietrafione i bezzasadne. Według SN zarzucenie błędów w ustaleniach faktycznych sądu było niedopuszczalne. Jak podkreślił SN, "między opiniami biegłych nie ma sprzeczności, których instrumentalnie próbowała dopatrzeć się obrona".
SN podzielił ocenę sądu apelacyjnego, zgodnie z którą rodzice są winni śmierci córki.
Wiedząc o zbilżającej się nieuchronnie śmierci własnego dziecka, z uwagi na skrajne niedożywienie, wygłodzenie, nie zrobili nic by je ratować. Niewystarczająco je karmili i poili, pozostawili bez żadnej opieki. Zdawali sobie sprawę, że jak nic nie zrobią to dziecko umrze. Dziecko umierało w warunkach bytowych urągających ludzkiej godności, a proces tego umierania trwał parę miesięcy
– wskazał sąd.
Sędzia Tomczyk przyznał, że trudno znaleźć odniesienie i porównanie do warunków, w których umierała dziewczynka. "Nawet jeżeliby chcieć powiedzieć, że dziecko przebywało na wysypisku śmieci, to wydaje się, że nawet na tym wysypisku śmieci byłaby o tyle lepsza sytuacja, że byłby przynajmniej dostęp do świeżego powietrza, którego dziecko nie miało w mieszkaniu" – zaznaczył sędzia.
Rozstrzygnięte przez SN kasacje dotyczyły wstrząsającej sprawy zabójstwa niepełnosprawnej dziewczynki przez rodziców. Eliza, która miała poważne schorzenia układu nerwowego oraz porażenie czterokończynowe, zmarła w październiku 2017 r. w mieszkaniu jednej z kamienic w Bielsku-Białej. Nie chodziła, nie siadała, nie mogła samodzielnie jeść, trzeba ją było karmić pozaustrojowo. W chwili śmierci dziewczynka była odwodniona, miała zanik tkanki podskórnej i mięśniowej. Dziecko w ogóle nie opuszczało mieszkania, nie podawano mu też leków.
Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną zgonu było nieleczone zapalenie płuc. Według prokuratury, Eliza umierała przez kilka miesięcy. Dziewczynka leżała w zniszczonym kojcu pełnym ekskrementów, do którego prowadziła wąska ścieżka wydeptana w zalegających śmieciach. W mieszkaniu przebywała też 3-letnia siostra Elizy. Ona również była niedożywiona.
Prokuratura oskarżyła rodziców o zabójstwo dziecka i domagała się dla obojga dożywocia. W listopadzie 2021 r. Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej skazał ich na 15 lat więzienia. Wyrok ten zaskarżyła zarówno obrona, jak i prokuratura. Orzeczenie to zmienił w marcu ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Katowicach. Sąd ten podwyższył - z 15 do 25 lat więzienia - karę dla rodziców Elizy. Sąd apelacyjny ocenił, że zachowanie rodziców było zabójstwem ze szczególnym okrucieństwem, połączonym z wcześniejszym znęcaniem się fizycznym i psychicznym nad Elizą – także noszącym znamiona szczególnego okrucieństwa.
Z tym wyrokiem nie zgodzili się skazani. Ich obrońcy skierowali do SN kasacje, w których wnieśli o uchylenie zaskarżonego orzeczenia i ponowne rozpatrzenie sprawy przez sąd I instancji. Kasację w tej sprawie skierował też Prokurator Generalny. Wniósł w niej o uchylenie wyroku w części dotyczącej wymiaru kary i ponownego rozpoznania sprawy przez sąd apelacyjny. Prokurator stwierdził, że tylko kara dożywotniego pozbawienia wolności pozwoli prawidłowo kształtować świadomość prawną społeczeństwa. Kasacją ta ma zostać rozpatrzona w odrębnym postępowaniu.