Oskarżony o makabryczne zabójstwo matki Amerykanin Karl P. miał już wcześniej być wobec niej agresywny i atakować ją fizycznie – wynika z zeznań znajomej kobiety, które złożyła w piątek w warszawskim sądzie.
Obywatelka USA Gretchen P. zaginęła w Warszawie w 2020 roku. Śledczy są pewni, że została zamordowana przez syna, który miał ją udusić poduszką, a następnie poćwiartować jej zwłoki i wrzucić do Wisły. Ciała kobiety szukały w Wiśle polskie służby, którym pomagali agenci Federalnego Biura Śledczego (FBI), ale zwłok do tej pory nie odnaleziono.
W piątek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się kolejna rozprawa w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadł syn kobiety - Karl P., którego prokuratura oskarżyła o zabójstwo matki i kradzież pieniędzy w kwocie nie mniejszej niż 2,5 tys. złotych.
Podczas rozprawy zeznawała m.in. znajoma Gretchen P. Przytoczyła jej słowa, że przeprowadziła się do Polski ze względu na syna. "Wspominała, że miała problemy z nim w Stanach Zjednoczonych, kiedy wszedł w złe towarzystwo i narkotyki" – mówiła świadek.
Zaznaczyła, że zanim do tego doszło Gretchen P. opowiadała, że był on "przykładnym synem". "Wcześniej byli bardzo blisko. (…) Był jej oczkiem w głowie" – powiedziała.
Podkreśliła, że Gretchen P. opowiadała jej, że syn miał problemy ze szkołą i nie chciał pracować oraz że się go bała. "Opowiadała, że dwa razy jej zagrażał (…) Były sytuacje, że bała się o swoje bezpieczeństwo" – stwierdziła przed sądem.
Dodała, że w 2019 roku oskarżony zaczął odwiedzać portale randkowe, gdzie poznał kobietę pochodzenia tureckiego i wie z relacji Gretchen P., że miała ona rozprowadzać narkotyki oraz że od tego momentu oskarżony zaczął je zażywać. "Bywał nerwowy i agresywny (…). Krzyczał na nią" – zeznała znajoma Gretchen P.
Powiedziała też, że Gretchen P. poszła zgłosić sprawę z rozprowadzaniem narkotyków przez nową znajomą syna na policję oraz że oskarżony wysyłał jej wiadomości, w których proponował kupno narkotyków.
Świadek zeznała także, że raz syn miał zaatakować swoją matkę patelnią oraz że ze względu na siniaki niektórzy znajomi mieli podejrzenia, że ją bije.
Zapytana przez sąd, kiedy miała ostatni kontakt z Gretchen P. odparła, że ostatnią wiadomość otrzymała od niej 30 lub 31 marca 2020 roku. Potem natomiast zobaczyła zdjęcie na portalu społecznościowym z USA. "Miała myśli, żeby wrócić do Stanów Zjednoczonych, ale nie miała na to finansów (…). Zachodziłyśmy w głowę, co się stało" – mówiła na sali rozpraw.
Wskazała też, że jakiś czas potem otrzymała wiadomości rzekomo od Gretchen P., w których pisała, że z nią wszystko w porządku. Były one jednak "dziwnie skonstruowane" językowo i logicznie, jakby "wrzucone w jakiś translator".
Podczas piątkowej rozprawy jako świadek zeznawał również mężczyzna, który wędkując wyłowił paczkę przy filarze mostu Piłsudskiego w Nowym Dworze Mazowieckim, czyli w okolicy, gdzie służby polskie i FBI prowadziły poszukiwania ciała Gretchen P.
Mężczyzna powiedział w sadzie, że zobaczył pakunek zawinięty w taśmę i siatkę. Jak dodał, odniósł wrażenie, iż był on obciążony jakimś odważnikiem oraz że wrzucił go z powrotem do Wisły.
Powiedział o tym innym znajomym wędkarzom, którzy powiadomili policję.
W piątek w sądzie zeznawał też kierowca przewozu osób, który woził Karla P. w kwietniu 2020 roku do Nowego Dworu Mazowieckiego. Jak jednak zaznaczył nie pamięta nic charakterystycznego z tych kursów.
Następny termin rozprawy sąd wyznaczył na 10 lutego.
Karl P. został zatrzymany w Stanach Zjednoczonych i przekazany do dyspozycji polskich organów ścigania 21 maja 2021 roku. Z ustaleń śledztwa wynika, że w listopadzie 2016 roku Gretchen P. wraz z nim zamieszkała na warszawskim Żoliborzu. 31 marca 2020 roku wszelkie kontakty Gretchen P. ze znajomymi urwały się. Na jej kontach społecznościowych były zamieszczane sugerujące aktywność wpisy, ale różniły się one stylem od wcześniejszych. 4 kwietnia 2020 roku na Facebooku pojawił się wpis, że kobieta ma przebywać w USA. W tym czasie już nie żyła.
Jak informowała wcześniej Prokuratura Okręgowa w Warszawie Karl P. w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2020 roku dokonał zabójstwa swojej matki poprzez uduszenie jej poduszką. "Następnie dokonał zakupu narzędzi - piły ręcznej, taśmy naprawczej, folii malarskich oraz metalowej siatki ogrodzeniowej. Podejrzany rozczłonkował ciało swojej matki w mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu. Następnie jego części owinął siatką ogrodzeniową. Rozczłonkowane ciało matki podejrzany zrzucił z mostu do Wisły w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego" - przekazywała prokuratura.
Według śledczych po dokonaniu zabójstwa Karl P. korzystał z kart płatniczych i rachunków bankowych swojej matki, a w październiku 2020 roku opuścił Polskę. Sprawca o tym, co zrobił, miał zwierzyć się osobie z rodziny. "Postępowanie zainicjowane zostało informacją o śmierci Gretchen P. uzyskaną w toku prowadzonej sprawy poszukiwawczej. Służby otrzymały informację o tym, że Karl P. dokonał zabójstwa swojej matki" - podawała prokuratura.