- W wyniku dzisiejszego ataku Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy doszło do bezprecedensowego w skali naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez obiekty typu dron. Jest to akt agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych obywateli. Na rozkaz Dowódcy Operacyjnego RSZ natychmiast uruchomiono procedury obronne. Polskie i sojusznicze środki obserwowały radiolokacyjnie kilkanaście obiektów, a wobec tych mogących stanowić zagrożenie. Dowódca Operacyjny RSZ podjął decyzje o ich neutralizacji. Część dronów, które wtargnęły w naszą przestrzeń powietrzną została zestrzelona. Trwają poszukiwania i lokalizacja miejsc możliwych upadków tych obiektów - przekazało ok. 5.30 w środę Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
W ostatnich tygodniach odnotowywano przypadki naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez pojedyncze drony - m.in. w Osinach oraz Polatyczach.
- Te działania, które są prowadzone od szeregu tygodni, moim zdaniem były przygotowaniem do większej eskalacji. Nikt nie chciał tego, żeby straszyć społeczeństwo, a jednocześnie mieliśmy nadzieję, że będą to małe incydenty. Jak się okazało, od jednego do kilku sztuk, które przekraczały granicę Polski, mówię tu o obiektach trudno identyfikowalnych przez nas w różnych miejscach Polski - one dawały sygnał dla naszych służb, że musimy uszczelnić granicę i system obrony powietrznej. To jest moim zdaniem przykrywką do operacji, którą w ramach ZAPAD-u będą dokonywały wojska ZBiR-u [Związku Białorusi i Rosji - red.] i one mogą niestety zakłócić nie tylko nasze funkcjonowanie państwa, ale również może to być zapowiedź czegoś większego, np. prowokacji mogącej pobudzić cały system NATO i dokonać jego sprawdzenia
- skomentował sytuację na antenie TV Republika gen. pil. Dariusz Wroński, były dowódca wojsk aeromobilnych.
