- Ten tekst był napisany na zamówienie polityczne. Nie ma wątpliwości, że „Gazeta Wyborcza” jest w tej chwili organem „totalnej opozycji” która stara się doprowadzić do deprecjonowania czołowych polityków rządu Mateusza Morawieckiego, samego premiera, a w ten sposób uderzyć w Andrzeja Dudę - mówiła Dorota Kania w programie „Minęła 20” w TVP.Info. Dziennikarka w ten sposób komentowała dzisiejszy tekst w „Wyborczej”, atakujący żonę ministra Zbigniewa Ziobry.
Dzisiejsza „Wyborcza” opublikowała tekst w którym cytuje zeznania byłego gangstera o pseudonimie „Broda”. Człowiek ten zarzucał Patrycji Koteckiej [prywatnie żonie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry-red.], że ta miałaby w latach 90. przyjść do niego ze zleceniem porwania niejakiego Sławomira J. oraz miałaby wykonywać dla gangów różne zadania.
O tej sprawie dyskutowano w programie Michała Rachonia „Minęła 20” w telewizji publicznej. Dorota Kania zwróciła uwagę na ciekawy i nieeksponowany wątek z tekstu „Gazety Wyborczej”.
- Kolejny świadek który pojawia się w tekście Wojciecha Czuchnowskiego, to jest Jerzy G., celowo mówię nazwisko skrócone, ponieważ ten pan w tej chwili jest oskarżony. Toczy się – uwaga – od 2011 roku proces. Jest to prywatny detektyw który był oskarżony o gwałt, o wymuszanie aborcji, o składanie fałszywych zeznań. Tych zarzutów było bardzo, bardzo dużo. Był aresztowany w 2011 roku, wtedy kiedy rządziła Platforma Obywatelska i jeżeli tekst śledczy opiera się na zeznaniach dwóch gwałcicieli, bo przecież pan „Broda” również miał zarzut za gwałt, no to to są świadkowie którzy są nie tylko mało wiarygodni, bo ci ludzie mieli postawione zarzuty
- powiedziała Dorota Kania.
Na uwagę prowadzącego, że „może się zdarzyć sytuacja, że przestępca mówi prawdę”, dziennikarka zauważyła, iż śledztwa wobec obu świadków były prowadzone za rządów Platformy Obywatelskiej.
- Gdyby jakikolwiek ślad prowadzący do Zbigniewa Ziobry, to by ta sprawa została bardzo rozdmuchana i skończyłaby się pewnie postawieniem zarzutów. Tak się nie stało. (…) Ten tekst był napisany na zamówienie polityczne. Nie ma wątpliwości, że „Gazeta Wyborcza" jest w tej chwili organem „totalnej opozycji” która stara się doprowadzić do deprecjonowania czołowych polityków rządu Mateusza Morawieckiego, samego premiera, a w ten sposób uderzyć w Andrzeja Dudę
- oceniła Dorota Kania. Jak dodała, „obowiązkiem dziennikarza jest zweryfikowanie wszystkich informacji i tej weryfikacji tutaj nie było” – mówiła.
Według naczelnej Telewizji Republika, Wojciech Czuchnowski „starał się wykreować Patrycję Kotecką na „królową mafii” i nie to mu nie wyszło.
- Nie miał żadnych dowodów. Publicystycznie usiłował naginać rzeczywistość, ale ta rzeczywistość mu się wymknęła. (…) Jest tu problem z faktami, jest problem z tym, że teza która została postawiona w tym artykule nie wyszła, więc trzeba się było ratować zeznaniami takich świadków, jakich miał.
- podkreśliła dziennikarka.
Komentując kolejną postać - Zbigniewa S. - który wystąpił w tle publikacji „Gazety Wyborczej”, Dorota Kania oceniła, że jest to człowiek według niej „wykreowany bardzo sprytnie przez kreatora wizerunku, osoby która również wykreowała Andrzeja Leppera”. - Jest to człowiek który jest pod ogromnym wpływem pana Piotra Tymochowicza, bo o nim mówię.
- [Zbigniew S.-red.] jest to człowiek który był wielokrotnie skazywany, wielokrotnie był oskarżany o różne rzeczy. Wystarczy sobie poczytać na jego temat w internecie
- podsumowała redaktor naczelna Telewizji Republika.