- Partie opozycyjne, które przenoszą życie polityczne na ulicę, zachęcają do ekscesów i agresji, muszą liczyć się z tym, że odpowiedzą za ewentualne ofiary - tłumaczy senator Jan Żaryn w rozmowie z portalem Niezalezna.pl. - Tu nie ma ZOMO, obozów i nowej wersji PRL! A pani Nurowska niech przeczyta encyklikę, zamiast bawić się w czary - dodaje polityk i historyk.
Reforma sądów pod znakiem obrony starego porządku przeciąga się na kolejny letni sezon, są ataki fizyczne i słowne na funkcjonariuszy, histeryczne prowokacje, ‘’odpowiedni’’ przekaz w mainstreamowych mediach. Czy to wszystko ma tworzyć wrażenie chaosu i bezprawia w Polsce?
Mam nadzieję, że robi to jedynie tylko margines w społeczeństwie polskim, ale niewątpliwie politycznie aktywny margines, który nie jest zainteresowany aby trzymać się jakichkolwiek reguł gry parlamentarnej czy też reguł gry związanych z prowadzeniem sporu politycznego metodami uznanymi w tym świecie, w którym chcemy żyć - czyli w świecie demokratycznym.
W tym świecie uznajemy, że ulica jest niebezpiecznym miejscem, żeby uprawiać na niej politykę. Jako Polacy mamy w tym obszarze różnorodne doświadczenia – negatywne z czasów sanacji, gdy rzeczywiście obóz Piłsudskiego odebrał w wyniku wyborów brzeskich parlamentowi wiarygodności, ale jednak wskazujące także na to, że emocje - które w polityce są obecne - dzięki istnieniu parlamentaryzmu, np. w okresie przed zamachem majowym, mogą być wyciszane i ,,ociosywane'' kulturą dialogu. Natomiast na ulicy już tego hamulca brakuje.
Co można z tym zrobić, aby nie doszło do rozlewu krwi?
Mam wrażenie, że trzeba przede wszystkim potępić - i to mocno - te partie polityczne, które mają możliwość funkcjonowania w Polsce jako partie opozycyjne, a które podjęły decyzję, by de facto przenosić życie polityczne na ulicę. Przenoszą je poprzez propagandę, w której dominuje nieprawdziwy obraz współczesnej Polski. Naprawdę, w Polsce nie ma obozów, nie ma ZOMO i nowej wersji PRL! Ci, którzy wygłaszają takie brednie, są cyniczni, bo wiedzą, że nie istnieje Departament IV MSW mordujący kapłanów, że nie istnieje Departament III i IIIa z funkcjonariuszami gotowymi do pobicia i zamordowania działaczy „Solidarności”, itd., itd. A przy tym nie są zdolne te środowiska kreatorów fałszu i histerii do tego, żeby w jakikolwiek sposób potępić osoby używające ''ulicy'' i metod, które ta ulica wnosi - do polityki.
Mamy do czynienia z coraz większymi zagrożeniami, ale na bojówkarzy ulicznych nie działają żadne argumenty werbalne…
To oczywiście ma swoje konsekwencje - to znaczy, jeśli nie daj Bóg, ulica przekroczy kolejne granice, to wtedy partie opozycyjne będą w pierwszym rzędzie za to odpowiadały - ponieważ nie powstrzymały wypuszczonych ze smyczy swoim autorytetem, a to nie nasza strona jest dla nich autorytetem, tylko strona opozycyjna.
A ta opozycyjna strona jak widać nie tylko nie zamierza powstrzymywać, ale wręcz odwrotnie - jeszcze zachęca do dalszych ekscesów i do agresji, no więc będzie też odpowiadała za ewentualne nieszczęścia; oby ich oczywiście nie było.
Odnośnie nieszczęść - to tego właśnie życzyła publicznie pisarka Maria Nurowska posłowi Piotrowiczowi, uciekając się do czarów i praktyk voo-doo. Czego więc wymagać od ulicznych prowokatorów, gdy ich elity odwołują się do czarnej magii i guseł?
To mnie jedynie może śmieszyć, bo ten rzekomy racjonalizm i takie uporządkowanie umysłowe elitki, jak widać upada pod emocjami, które wyzwalają rzeczywistą nienawiść, a za tym już tylko słabość intelektualną. A wiara w skuteczność czarów i magii, czarnego kota i zaklęć, jest na pewno bardzo ''zacnym'' sposobem na omijanie przez własny umysł pracy rozumu nad faktycznym pojmowaniem wiary. Polecam pani Nurowskiej encyklikę JP II „Fides et Ratio”, w chwilach wolnych od...
Pani Nurowska chce ‘’wyczarować’’ wylew dla jednego z posłów, pani Środa nabiera politycznej mocy od czarownicy z Salem, a pani Holland przebąkuje o dwóch ofiarach śmiertelnych swoich praktyk voo-doo - to dowód na ich bezsilność?
Dzisiaj są gremia rzekomo światłe, które nie chcą przyjmować istnienia religii, Pana Boga i nie przyjmując tego do wiadomości wcale nie czynią się mądrzejszymi. A w rzeczywistości oddają się jakimś zastępczym praktykom parareligijnym, a te zastępujące magiczne siły są tylko i wyłącznie - z naszej perspektywy ludzi wierzących - świadectwem słabości, ale także uległości wobec zła, niestety.
Neopogaństwo coraz jawniej wchodzi w miejsce religii, ale czy w gruncie rzeczy nie chodzi o jedno zło, złego ducha?
O tym właśnie mówię, o Złu pisanym z dużej litery, czyli o diable. Ale zawsze można dodać to piękne zdanie Lewisa w "Listach starego diabła do młodego'', gdy stary tłumaczy młodemu diabłu: "Najważniejsze dla nas jest to, aby utrzymać ludzi w domniemaniu, że nas nie ma". I to jest ta siła, która rzutuje na istnienie i rozprzestrzenianie się zła.
Sprzeciwianie się przemocy – dobrem, mieliśmy pod Sejmem, ale czy to miłościwe traktowanie demonstrantów w Polsce, gdy używa się dziś pałek i gazu bez skrupułów w całej Europie, nie jest błędem?
My mamy świadomość, że agresja nie jest po naszej stronie, tylko po tej stronie bezsilnej, jak się okazuje, opozycji. I ta bezsilność artykułowana przez opozycję rzutuje na taki stan emocji, w którym się właśnie agresją zastępuje racjonalne myślenie. Nasza strona nie poddaje się tej prowokacji, bo rozumiemy także nasze ograniczenia. Jednym z celów opozycji jest właśnie wywołanie naszej reakcji. Pamiętamy tego młodego dżentelmena, który się kładł na ulicy i udawał, że jest poturbowany…Świat miał naszą formację za to potępić.
Chodzi o pana Diduszkę?
Tak… ale pal sześć, bo nie należy nawet zapamiętywać jego nazwiska! Natomiast faktem jest, że tego typu incydenty miały za zadanie wywołać kłamliwy obraz współczesnej Polski. Kontynuując - to ewidentnie szukanie reakcji, reakcji zbyt silnej ze strony obecnej władzy, jest oczywiście wpisane przez polityków opozycji w wersje lansowanej na zachodzie tezy, że panuje u nas jakiś zamordyzm i nie są przestrzegane prawa obywatelskie.
A jednocześnie można powiedzieć, że rzeczywiście: pani Schmidt złamała prawo obywatelskie, bo ludzi się w bagażniku nie wozi i nie jest to normalne zachowanie. Ja bym na miejscu osób, które tak robią zastanowił się rzeczywiście, czy była to przysługa polityczna, czy też łamanie godności ludzkiej, jednego z praw człowieka i obywatela?
Ale doprecyzujmy: jeśli będzie przyzwolenie na poprawność polityczną i zamiast stróżów prawa stać tam będą ''aniołowie stróże demonstrujących’’, to czy nie skończy się to tragicznie albo dla policji, albo kogoś postronnego?
Powtarzam: my nie możemy działać agresją na agresję, bo takie zostały nam podyktowane reguły gry. Myślę, że będziemy najdelikatniejsi w tym całym ciągu zdarzeń, które być może jeszcze nas czekają po przerwie wakacyjnej, ponieważ nie możemy sobie pozwolić na jakąkolwiek brutalność - takie są reguły gry. Choć rzeczywiście, patrząc na działania policji francuskiej, która jest atakowana przez muzułmańskich wyrostków i która to policja potrafi oddać z nawiązką - mamy świadomość, że Francja jest jak najbardziej demokratycznym krajem i nikt nie ma wątpliwości, że zachowanie policji nie ma nic wspólnego z rasizmem. Policja powinna mieć prawo do stosowania przymusu, także bezpośredniego, w imię ochrony ludzi i mienia publicznego.
My nie jesteśmy jednak Francją, której nikt nie zarzuca zamordyzmu (choćby przy okazji walki o pomnik papieski z krzyżem), a jesteśmy Polską i jesteśmy rządzeni przez formację, która z racji swego hardego pilnowania interesów narodowych nacisnęła na odcisk niejednemu środowisku. Od pewnego czasu widać wyraźnie, że głównym powodem tej zmowy opozycji z zagranicą jest wspólny interes, by było tak jak było – czyli by redystrybucja pieniądza wypracowanego przez Polaków trafiała nie tyle sprawiedliwie do wszystkich grup społecznych, ale do wybrańców, z kraju i z tejże zagranicy.