Przegrana Ukrainy w starciu z rosyjskim najeźdźcą nie musi wcale oznaczać końca wojny - powiedział Rzeczpospolitej Michaił Chodorkowski, były rosyjski miliarder. Spośród przedstawionych przez niego trzech scenariuszy wojny na Ukrainie, w jednym z nich przyznał: „Jeżeli Ukraina upadnie, Putin przyjdzie do granic NATO”. Konkretnie do granic Polski.
Chodorkowski przed laty określany był najbogatszym człowiekiem w Rosji, później lata spędził w kolonii karnej. Oficjalnie była to kara za nieprawidłowości w swoich firmach. Faktycznie chodziło o otwarty sprzeciw wobec polityki Władimira Putina. Ostatecznie Chodorkowski emigrował na zachód Europy.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” w trzech scenariuszach omówił dalszy rozwój wojny na Ukrainie.
Zdaniem Chodorkowskiego, „Putin powinien wiedzieć, że jeżeli wciśnie guzik, zginą wszyscy i nic na to nie poradzimy”. - A dopóki go nie wcisnął, świat powinien prowadzić wobec Rosji taką politykę, jak gdyby Putin tej broni w ogóle nie miał. Inaczej rozmów z nim nie da się prowadzić, bo w przyszłości będzie na każdym kroku szantażował świat bombą atomową - przyznał.
W pierwszym scenariuszu nakreślił koniec pomocy militarnej dla Ukrainy, co będzie gwoździem do trumny niepodległości Ukrainy. Tu padło ostrzeżenie dla Polski:
„jeżeli Ukraina upadnie, Putin przyjdzie do granic NATO i Zachód będzie musiał się zmierzyć z konfrontacją, np. Rosji z Polską. To jest całkiem możliwe”.
W kolejnym scenariusze powiedział o negocjacjach pomiędzy prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim a Putinem - próbie przekonania ich "do poszukiwania jakiegoś konsensusu, opierając się na obecnej linii konfrontacji". Przyznał, że obecnie ten wariant jest realizowany.
- Na Zachodzie nie wszyscy rozumieją, że idąc tym tropem, Ukraina potrzebuje zwiększenia wsparcia oraz konkretnej pomocy i gwarancji bezpieczeństwa już po zawarciu rozejmu
- powiedział Rosjanin. Dodał, że bez tego rodzaju zabezpieczenia zaatakowany kraj nie odbuduje się po rosyjskiej inwazji, ponieważ inwestorzy nie będą chcieli tam inwestować - ze względu na możliwy atak ze strony Rosji.
Wskazał, że jest też trzeci wariant: skokowe zwiększenie pomocy wojskowej dla Ukrainy. - Chodzi o istotne zwiększenie pomocy wojskowej dla Ukrainy. Dzisiaj armia Putina ma dziesięć razy więcej pocisków niż armia ukraińska. I nawet w tej sytuacji Ukraina się trzyma. Gdyby był parytet broni i amunicji, reżim Putina nie miałby łatwo - ocenił rosyjski biznesmen.