"Europie zagraża widmo rosyjskiego imperializmu. Wojna toczona na Ukrainie dotyka nas w wielu wymiarach, a ewentualna porażka Kijowa będzie miała daleko idące konsekwencje dla ładu w Europie" – napisał zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn w tekście opublikowanym na portalu StopFake.org. Według niego rosyjskie ataki hybrydowe na Polskę nie osłabną, a wręcz mogą się nasilić.
Żaryn przekonuje, że strategiczne cele Kremla, opierające się na agresywnej polityce zagranicznej, nie uległy zmianie, a podbój Ukrainy jest jedynie „jednym z kroków w rosyjskim planie imperialistycznym”. Rosja liczy na wyczerpanie wojną nie tylko Ukrainy, ale też Zachodu, który z czasem będzie zmęczony konfliktem.
„Jeśli taki scenariusz się zrealizuje, Polska – jedno z państw wschodniej flanki NATO – będzie dzielić z Federacją Rosyjską prawie 800 km swojej granicy. Do tego dochodzi ponad 400 km granicy z kontrolowaną przez Rosję Białorusią, co daje 1,2 tys. km granicy bezpośrednio zagrożonej operacjami hybrydowymi i wrogimi prowokacjami” – podkreśla autor.
Kreml próbuje na wszystkie sposoby zniechęcić Zachód do kontynuowania pomocy dla Kijowa, m.in. wspierając ruchy pacyfistyczne w Europie, podważając wizerunek Ukrainy i państw jej pomagających oraz kwestionując możliwości ukraińskiej armii. Jak zauważa Żaryn, również sytuacja na Bliskim Wschodzie jest wykorzystywana przez Moskwę, aby odciągnąć uwagę państw zachodnich od Ukrainy.
W Polsce identyfikujemy rosyjski imperializm jako główne długotrwałe zagrożenie dla bezpieczeństwa całego kontynentu i NATO. Dlatego pomimo trudności kluczowe jest zachowanie czujności i jeszcze większe skupienie się na zapewnieniu niezbędnego wsparcia Ukrainie
– ocenia Żaryn.
W jego ocenie zgoda Kijowa na negocjacje i wstrzymanie działań wojennych, na co niektórzy zaczynają naciskać, „będzie dla Rosji jedynie dowodem akceptacji dla jej agresji”.
Polska od początku inwazji rosyjskiej na Ukrainę zdecydowanie popierała Kijów, dlatego jest stałym celem działań wymierzonych w jej bezpieczeństwo, m.in. w postaci operacji hybrydowej na granicy polsko-białoruskiej. „Operacja ta, rozpoczęta tuż przed wybuchem pełnowymiarowej wojny na Ukrainie, oparta na sztucznej presji migracyjnej, prowadzona jest przez białoruski aparat bezpieczeństwa przy pełnym wsparciu i przyzwoleniu Kremla i jego struktur bezpieczeństwa” – przypomina Żaryn.
Według niego Rosja nie zrezygnuje z hybrydowej operacji na granicy w najbliższym czasie; bardziej prawdopodobne jest z kolei jej nasilenie, o czym świadczy „wzrost treści internetowych skierowanych do odbiorców arabskojęzycznych, które promują wyruszanie do Europy”.
Prócz operacji na granicy polsko-białoruskiej Polska jest narażona na rosyjskie ataki w cyberprzestrzeni, w tym na instytucje publiczne i sieci kluczowe dla funkcjonowania państwa. „Cyberataki, będące częścią szerszych operacji psychologicznych, mają na celu destabilizację struktur państwa i zastraszenie społeczeństwa” – pisze autor. Ponadto dodaje, że w ostatnim czasie można zaobserwować coraz więcej niepokojących sygnałów dotyczących zagrożeń dla podwodnej infrastruktury krytycznej.
Polska stoi również w obliczu rosyjskich działań wywiadowczych. Z kolei rosyjska propaganda stara się zdeprecjonować Polskę w oczach jej sojuszników, charakteryzując Polaków jako rusofobów i atakując polskie siły zbrojne. „Reżim w Mińsku i Kreml fałszywie sugerują, że polska armia jest słaba i niezdolna do obrony kraju” – dodaje Żaryn.
Zidentyfikowane i zneutralizowane w Polsce zagrożenia wpisują się w całokształt działań prowadzonych przez Federację Rosyjską na rzecz destabilizacji NATO i społeczności zachodniej, które zgodnie z rosyjską doktryną stanowią głównego przeciwnika Rosji
– pisze zastępca ministra koordynatora służb specjalnych.
„Jeśli Rosja nie dostrzeże naszych zdecydowanych działań, odważnych decyzji i pełnej determinacji, będzie tylko posuwać się dalej i intensyfikować konfrontację z Zachodem, ponieważ jej ostatecznym celem jest zmiana istniejącego porządku świata i zbudowanie rosyjskiej strefy wpływów nawet 'od Lizbony do Władywostoku'” – dodaje autor.