Większość sondaży przed referendum wskazuje właśnie na „nie”, czyli odrzucenie wprowadzenia zmian w konstytucji, które mają na celu ukrócenie dość dużej władzy senatu, drugiej izby włoskiego parlamentu. W połączeniu z nową ordynacją wyborczą, uchwaloną latem, ma to ułatwić pracę rządu. Partia, która w przyszłości uzyska 40 procent głosów, będzie miała w parlamencie absolutną większość.
Zagłosowanie w referendum na "nie" - to możliwość wyładowania swojej złości. Byłaby to odpowiedź „nie” - na neoliberalne reformy, na oszczędności, na establishment, na euro i na UE. Głosowanie na „nie” mogłoby spowodować duży szok na rynkach finansowych. Do tego dochodzi kryzys bankowy we Włoszech, gdzie sektor finansowy jest nękany balastem złych kredytów.
W marcu 2017 roku odbędą się wybory w Holandii, w kwietniu we Francji, a na jesieni w Niemczech. We wszystkich tych krajach działa silne prawicowe ugrupowanie przeciwne walucie euro i Unii Europejskiej. We Włoszech wybory odbyłyby się wiosną 2018 roku – pod warunkiem, że obecny premier przetrwa do tamtej pory.