Dwa lokale w Śródmieściu. Podobny wystrój, zbliżone ceny, prawie identyczne menu. Różnica jedna – właściciel pierwszej restauracji płaci czynsz miesięcznie w cenie 500 zł za metr. Jego sąsiad – dziesięć razy mniej. Powodem różnicy jest fakt, że drugi lokal został wynajęty pod działalność kulturalną. – To w mieście prawdziwa plaga – żalą się przedsiębiorcy. – Ta tzw. działalność kulturalna zazwyczaj stanowi jedynie niewielki promil profilu takiego lokalu, który jest nastawiony w gruncie rzeczy na zysk. Ale już na starcie, dzięki niskim opłatom mają nad nami przewagę – twierdzą nasi rozmówcy.
Z kolei według ekspertów, problemem jest nie wynajmowanie lokali po preferencyjnych cenach, a to, że nie ma kontroli tego, co już po wynajmie w lokalach takich się dzieje. Czy rzeczywiście prowadzona jest w nich działalność kulturalna?
Więcej na ten temat w najnowszym dodatku warszawskim „Gazety Polskiej Codziennie”.