Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Co za tydzień! Dziennikarze mówią o kolejnym prywatnym archiwum. Właścicielem – Jaruzelski

Jest kolejne archiwum? Informatorzy „Faktu” twierdzą, że Wojciech Jaruzelski również przechowywał w domu pokaźny zbiór dokumentów, które powinny znajdować się w IPN.

Autor: mg

Jest kolejne archiwum? Informatorzy „Faktu” twierdzą, że Wojciech Jaruzelski również przechowywał w domu pokaźny zbiór dokumentów, które powinny znajdować się w IPN.
 
Każdy dzień przynosi nowe informacje. Niedawno wdowa po generale Czesławie Kiszczaku ujawniła, że w jej domu znajdują się m.in. dokumenty dotyczące TW „Bolek”. Policja razem z IPN zabezpieczyła te materiały. Wczoraj zostały one udostępnione dziennikarzom i naukowcom. To tylko pierwsza część teczek.
 
Dziś „Fakt” informuje, że nie tylko szef komunistycznej bezpieki miał swoje prywatne archiwum. Archiwum Jaruzelskiego ma być teraz w posiadaniu Moniki Jaruzelskiej, córki byłego agenta sowieckich służb.

Fakt24 uzyskał od osoby z bliskiego otoczenia Wojciecha Jaruzelskiego informacje, że wszystkie archiwa, które były w jego posiadaniu, trafiły wraz z większością majątku do jego córki – Moniki. Ta zaś, zgodnie z ostatnią wolą ojca, miała przekazać je Fundacji Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL” – czytamy na fakt.pl.
 
Fundacja Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL to komórka, która gromadzi materiały na temat genezy i dziejów PRL. Ma za zadanie popularyzować wiedzę o komunistycznym ustroju. W jej radzie zasiadają:
Monika Jaruzelska, Ryszard Strzelecki-Gomułka – syn Wiesława Gomułki, byłego I sekretarza KC PZPR, gen. Wacław Szklarski – były wiceszef Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego.
 
Twórca stanu wojennego miał mieć w posiadaniu 2000 teczek!

Wszystkie teczki z domu Jaruzelskiego, a było ich ze 2000, trafiły do magazynu przy bibliotece Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku

– powiedział rozmówca tabloidu.

Córka Wojciecha Jaruzelskiego nie  chce jednak o tym rozmawiać. Jeden z pracowników pułtuskiej uczelni przyznał, że fundacja przetrzymuje dokumenty w jednym z pomieszczeń. Powiedział, że „to nie są zwykłe akta”. Gdy pojawiło się pytanie o dostęp do nich, odsesłał do dyrekcji, a ta… zaprzeczyła ich istnieniu. 

Autor: mg

Źródło: niezalezna.pl,fakt.pl