Co ciekawe, Komorowski zastrzegł, że podpisanie ustawy o ratyfikacji konwencji nie jest tożsame z podpisaniem konwencji. A zatem przed wyborami chce najwyraźniej zadowolić i prawicowych, i lewicowych wyborców. Czy jednak wspierana przez Komorowskiego konwencja, która jest manifestem ideologii gender, może pomóc kobietom?
Warto przypomnieć wyniki badań Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej, które w Polsce zostały całkowicie przemilczane przez środowiska feministyczne lansujące ratyfikację konwencji. Badania wykazały, że ofiarami przemocy było 52 proc. Dunek, 47 proc. Finek, 46 proc. Szwedek, 45 proc. Holenderek 44 proc. Francuzek. Wszystkie te kraje walczą "genderowo" z przemocą. Tymczasem średnia dla Unii Europejskiej wyniosła 33 proc., a dla Polski 19 proc.
A może tak niski odsetek bitych Polek to wynik tego, że boją się one zgłaszać akty przemocy na policji? Oto dane - z tego samego badania - na temat zgłaszania przypadków przemocy na policję:
- W Polsce przemoc wobec kobiet zgłaszana jest blisko trzykrotnie częściej niż w krajach, które feministki stawiają nam za wzór i w których przemoc jest niemal trzykrotnie częstsza. Warto w takim razie zadać pytanie: Dlaczego Polska miałaby zaakceptować ideologiczną koncepcję przemocy, skoro w krajach, w których ją wprowadzono kobiety cierpią znacznie częściej z powodu przemocy niż u nas? - komentowała rezultaty badań Karolina Walinowicz z Ordo Iuris.
Swoją drogą, ciekawe jak do poglądów Komorowskiego na przemoc ma się zachowanie jego ochrony wobec osoby, która nie zgadza się z hasłem "Zgoda i bezpieczeństwo" (oglądaj od 1 min. 20. sekundy):
![Święto Niepodległości. Znamy plany Pary Prezydenckiej [ZOBACZ]](https://files.niezalezna.tech/images/upload/2025/11/09/n_b8cc4af019f8b1f9b28e95435ba7b257bc429e1b5ad289b2696c4d0f6ba26d9a_c.jpg?r=1,1)
