W czwartek Tusk uchylił rąbka tajemnicy i obwieścił, że kompletuje swój gabinet polityczny. Wiadomo, że doradcą byłego premiera ds. polityki zagranicznej będzie Estonka, a rzecznikiem – Duńczyk. Przy boku Tuska nie zabraknie również jednego z najwierniejszych jego ludzi – Pawła Grasia. Były rzecznik rządu będzie teraz odpowiedzialny m.in. za kontakty z partiami w Unii Europejskiej i za relacje z Polską.
Warto przypomnieć, czym m.in. zasłynął ostatni z wymienionych.
W 2009 roku „Super Express” ujawnił, że Paweł Graś przez wiele lat za darmo mieszkał w zabytkowej willi należącej do niemieckiego przedsiębiorcy. W ten sposób Graś co miesiąc oszczędzał około 5 tys. zł, bo tyle na rynku kosztowało wynajęcie nieruchomości. Przez te lata polityk Platformy Obywatelskiej osiągnął korzyść w wysokości kilkuset tysięcy złotych. Graś nie wpisał tego jednak do oświadczenia majątkowego.
To jednak nie wszystko. Graś podpisał z niemieckim biznesmenem umowę o świadczeniu wzajemnym – mieszkał w pałacu, a w zamian się nim opiekował. Wtedy właśnie obecny człowiek Tuska, odpowiedzialny za kontakty z partiami politycznymi całej UE, otrzymał przydomek „cieć”.
Z kolei w 2012 roku Paweł Graś zasłynął z nocnego spotkania przy śmietniku z Grzegorzem Hajdarowiczem, właścicielem m.in. „Rzeczpospolitej”. Koledzy ze studiów nie spotkali się tam przypadkiem – następnego dnia w „Rz” ukazał się głośny tekst Cezarego Gmyza „Trotyl na wraku tupolewa”.
Graś zaprzeczał wtedy, że Hajdarowcz przyniósł mu kolumny z tekstem do obejrzenia. Dodał jednak, że przedstawił mu główne tezy artykułu Gmyza. Na pytania dziennikarzy dociekających, czy nie wystarczyła wobec tego rozmowa telefoniczna i po co takie spotkanie w środku nocy, nie odpowiedział.
Ostatnio o Pawle Grasiu głośno było przy okazji afery podsłuchowej. Przytaczamy fragment rozmowy byłego rzecznika rządu z prezesem Orlenu, Jackiem Krawcem. Rozmowa odbyła się w 2013 roku, a panowie gaworzyli sobie o politycznych planach Donalda Tuska.
– To jest Polska, nigdy nie wiesz, jak ludzie co ocenią, czy powiedzą dobra, super, kurde, świetnie dla Polski, rewelacja, dobrze się stało, niech pan dzielnie walczy o Polskę, czy powiedzą zdradził, uciekł, poszedł na kasę – zastanawiał się w restauracji „Sowa i Przyjaciele” Paweł Graś. Prezes Orlenu, Jacek Krawiec, nie miał złudzeń co do tego, jaką decyzję Tusk powinien podjąć: „Tylko pytanie, czy on by chciał, kurwa. (...) Ciężka decyzja, mówię, bardzo kusząca, bo to jednak idziesz w zupełnie inną orbitę, odseparowujesz się od tego wszystkiego, od tego syfu, kurwa, jesteś dużym misiem, odseparowujesz się od tego folkloru, od tego syfu. Tak naprawdę pytanie jest o motywację”.
– A jakby tam poszedł, to musi się zrzec szefostwa partii formalnie? – dopytywał Grasia Krawiec. – Niby faktycznie nie, bo jak go docisnąłem, kurde, akurat przedwczoraj mieliśmy taką długą rozmowę. Gdzie jest to napisane, że nie może być? – odpowiedział ówczesny rzecznik rządu. – Jakbym był nim, to tak 60/40, żebym chciał pójść. To jest jednak duża rzecz, inna liga – mówił rozmarzony prezes Orlenu, na co Graś tylko przytaknął: „Ta, inna liga”.
Jak wynika z taśm panowie zastanawiali się, co się stanie z Platformą Obywatelską po odejściu Donalda Tuska oraz jakie będą jego dalsze plany polityczne, gdy w 2019 r. skończy się jego kadencja na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. – Ryzyko jest takie, że przepierdoli Platforma wybory, przyjdą te oszołomy, kurwa, i zrobią tu, kurwa, kocioł taki, że wszyscy będą mieli… wiesz – nie krył obaw Jacek Krawiec.
Z kolei Graś ujawnił, że plany na 2020 r. Tusk już ma. Na pytanie prezesa Orlenu „co on tu może jeszcze więcej zrobić?”, rzecznik rządu stwierdził: „Chyba, że wiesz, wraca na prezydenta”.
Jeżeli takie są faktycznie plany Donalda Tuska – aby w 2020 roku wystartować na prezydenta Polski – to nie wątpimy, że po ostatniej decyzji byłego premiera przy jego boku znów pojawi się Paweł Graś. Ciekawe, jaką wtedy obejmie funkcję?