Na Ukrainie parlament przywrócił konstytucję z 2004 roku. Według porozumienia o rozwiązaniu tamtejszego kryzysu w ciągu dziesięciu dni ma nastąpić powołanie rządu koalicyjnego. Kolejnym krokiem ma być opracowanie nowej konstytucji, która zrównoważy kompetencje prezydenta, rządu i parlamentu. Reforma ustawy zasadniczej ma być zakończona we wrześniu 2014 r. i zaraz potem mają być przeprowadzone wcześniejsze wybory prezydenckie, jednak nie później jak w grudniu 2014 roku.
- Byłbym nieufny wobec tego typu informacji. Widać, że w ciągu dzisiejszego dnia toczy się jakaś gra. Wydaje się, że stopniowo prezydent Ukrainy mięknie, ale trzeba zauważyć, że warunki porozumienia są sformułowane niejasno. Pozostaje nieuregulowana sprawa podstawowa, mianowicie przyszłość Janukowycza. Porozumienie nie mówi o tym, czy pozostanie on dalej na stanowisku. Być może tego typu ugodę należy traktować wyłącznie jako przejściowe rozwiązania, a nie pełne uregulowanie sytuacji – uważa prof. Marciniak.
- Siły na Majdanie są w tej sprawie podzielone. Przypuszczam, że spora część nie zaakceptuje pozostania Janukowycza na stanowisku prezydenta. Aczkolwiek nie wiem jak można odsunąć go od pełnienia tego urzędu i to byłaby wielka rola negocjatorów z Unii Europejskiej. Jeśli chcą rzeczywiście pomóc sprawie, to niech go ze sobą zabiorą. To by rozwiązywało problem – mówi nam sowietolog.
Przy wszystkich zastrzeżeniach nasz komentator podkreśla również ryzyko jakie niesie za sobą przywrócenie konstytucji z 2004 roku i urzędowanie Janukowycza.
- Czy to jest rzeczywiste porozumienie, czy przejściowy krok w drodze do rozwiązania problemu, nie wiem. Konstytucja z 2004 roku była złą konstytucją. Pod jej rządami obserwowaliśmy konflikt pomiędzy prezydentem Juszczenką a premier Tymoszenko i ta konstytucja nie dawała możliwości regulowanie tego konfliktu, nie ujmowała go w ramy prawne. W obecnej sytuacji paraliż władzy wykonawczej na Ukrainie w sytuacji kryzysu politycznego i gospodarczego jest rzeczą fatalną, tym bardziej, jeśli Wiktor Janukowycz miałby być przez jakiś czas prezydentem. Jest to potencjalne niebezpieczne rozwiązanie dla Ukrainy. W obecnej sytuacji ten kraj potrzebuje sprawnej i szybko ustanowionej władzy wykonawczej i nie osłabiania urzędu prezydenckiego, tylko obsadzenia go przez polityka cieszącego się w tym społeczeństwie autorytetem. Nie wiem w jakim stopniu kompromis ten jest efektem działania polityków opozycji ukraińskiej, a w jakim misji europejskiej. Pamiętajmy jednak, że ministrowie spraw zagranicznych krajów unii europejskiej nie kierują się interesem Ukrainy, tylko swoimi własnymi – stwierdza prof. Włodzimierz Marciniak.
Również portal Lb.ua na swoim profilu na Twitterze przypomina, żądaniu opozycji, które pojawiło się na samym początku kryzysu. "My po prostu to tu zostawimy. Żądanie Nr 1 - dymisja Janukowycza".
