Według rządowej wersji do katastrofy smoleńskiej doszło, bo 10 kwietnia 2010 r. samolot uderzył skrzydłem w brzozę rosnącą w pobliżu lotniska. Niezależni eksperci od samego początku poddawali w wątpliwości wiarygodność tej informacji. Przełom nastąpił w poniedziałek, gdy prof. Chris Cieszewski, po analizie satelitarnych zdjęć, ustalił, że drzewo było złamane kilka dni przed tragedią.
Teraz okazuje się, że kolejne badania miejsca gdzie rosła brzoza będzie niemożliwe, bo powstaje tam samochodowy komis. Służby ze Smoleńska właśnie cały teren zniwelowały.
Trzeba to nazwać po imieniu - mamy do czynienia z kolejnym zacieraniem śladów katastrofy smoleńskiej!!! Tym razem ostatecznym.