Kulisy dymisji szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Janusza Noska są wciąż tajne. Wśród spekulacji dotyczących przyczyny dymisji kolejnego już w ostatnich miesiącach szefa specsłużb pojawia się wątek opisywany wcześniej przez „Codzienną”, a wczoraj podgrzany publikacją „Rzeczpospolitej”. Dotyczy on umowy, którą Nosek miał podpisać z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Generał miał nie poinformować o tym ministrów obrony narodowej i spraw wewnętrznych, tymczasem dzięki tej współpracy FSB mogła prowadzić szerokie i nie do końca kontrolowane działania w Polsce.
Jak ustaliła „Codzienna”, Nosek przyznał, że o współpracy z FSB poinformował premiera dopiero na przełomie 2011 i 2012 r., chociaż ta miała rozpocząć się tuż po katastrofie smoleńskiej.
Co ważne, w żadnym sprawozdaniu rocznym z działania SKW nie ma słowa o współpracy z FSB.
Resort obrony ze względu na „niejawny charakter zagadnień związanych ze służbami specjalnymi” nie odpowiada na pytania o powody dymisji Noska.
Szefowa sejmowej speckomisji Elżbieta Radziszewska zapewnia, że w tle dymisji szefa SKW nie ma służb rosyjskich. Opozycja jest innego zdania.
– Janusz Nosek w sposób nielegalny przez ponad dwa lata prowadził współpracę z rosyjskimi agentami, na przykład w Malborku. Skompromitował się, ponieważ stał się narzędziem w rękach Rosjan – powiedział poseł PiS‑u Tomasz Kaczmarek.
Czytaj więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".