Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

​Kublikacja – publikacja z elementami manipulacji. Zobacz co naprawdę mówili eksperci

"Sklejałem modele samolotów". "Widziałem wybuch w szopie". "Latając samolotami, oglądam skrzydła".

youtube.com (printscreen)
youtube.com (printscreen)
"Sklejałem modele samolotów". "Widziałem wybuch w szopie". "Latając samolotami, oglądam skrzydła". Za pomocą tych trzech zdań z 24 stron zeznań kilku polskich naukowców, podważających rządowy raport dotyczący przyczyn katastrofy, red. Agnieszka Kublik z „Gazety Wyborczej” zaatakowała wszystkich ekspertów, którzy nie zgadzają się z raportem byłego ministra spraw wewnętrznych, Jerzego Millera. Po ujawnieniu przez wojskową prokuraturę całości zeznań, demaskujemy manipulację red. Kublik.

Internauci natychmiast zareagowali na tekst red. Kublik. Na twitterze internauta @Brzdac nazwał artykuł w "Gazecie Wyborczej": Kublikacja- publikacja prasowa z elementami manipulacji.

„Eksperci Macierewicza przedstawili w prokuraturze swe kompetencje, nie przedstawili dowodów na wybuch tupolewa”, pisze w swoim artykule dziennikarka, nie pisząc ani słowa o tym gdzie obecnie znajdują się kluczowe dowody w sprawie, kto nimi dysponuje i dlaczego nadal nie są w posiadaniu polskich śledczych. W ten prosty sposób czytelnik „Gazety Wyborczej” ma za brak kluczowych dowód obciążać nie rząd i prokuraturę, a niezależnych od rządu polskich naukowców.
 
„Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był "eksperyment myślowy" oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy.” Cytowała w tekście rzecznika wojskowej prokuratury kpt. Marcina Maksjana, Agnieszka Kublik. Chodzi o zeznania jednego z profesorów nauk technicznych, specjalisty w zakresie informatyki stosowanej, matematyki przemysłowej, matematyki stosowanej, mechaniki stosowanej i metodach programowania.
 
Jak naprawdę brzmiały słowa przesłuchiwanego?
"Zacząłem studiować zdjęcie wraku i fragmentów samolotu Tu-154M, zrekonstruowanego na płycie lotniska w Smoleńsku i zastanowiło mnie to, że stopień fragmentacji kokpitu był zupełnie inny. Właściwie wyłącznie dolna część tego kokpitu jest reprezentowana przez fragmenty. W zasadzie nie ma górnej części kokpitu. Gdyby zatem było tak, że samolot ten leciał lotem koszącym, niezależnie czy w pozycji prawidłowej czy odwróconej, to kokpit ten zostałby zgnieciony, tak jak stożek, a w każdym razie nie byłby takiej postaci jaką widać na tym zdjęciu.

dalej profesor zeznaje: „Następnie po paru tygodniach, przed rozmową z prof. [zaciemnione] jeszcze raz przyjrzałem się temu zdjęciu i pomierzyłem, w jakiej odległości od osi samolotu zostały ucięte skrzydła. Oba skrzydła zostały ucięte za gondolą, prawie że symetrycznie. Zastanowiłem się, jaka była tego przyczyna. Przyszła mi do głowy taka sytuacja, że destrukcja skrzydeł nastąpiła w miejscu, gdzie jest największa różnica sztywności, czyli w miejscu gdzie skrzydła dołączone są do konstrukcji samolotu. Wykonałem taką myślową analizę: gdyby samolot ten faktycznie zawadził o brzozę i dalej zszedł i jego skrzydło miało kontakt z ziemią, to wówczas złamałoby się do przodu.”
 
Dalej ekspert na podstawie zniszczeń kokpitu dowodzi, że w samolocie pojawiła się siła uderzeniowa, wybuch. Dlaczego jednak z tej całej, kilkustronicowej wypowiedzi Agnieszkę Kublik i rzecznika wojskowej prokuratury interesował tylko zwrot „eksperyment myślowy”? Skąd dziennikarka „Gazety Wyborczej” wzięła słowa o modelarstwie i oglądaniu skrzydeł? Z wypowiedzi tylko jednego profesora. Jak brzmiała całość zeznań naukowca?
 
"Prowadziłem badania laboratoryjne podstaw mechaniki prętów cienkościennych i wytrzymałości materiałowej i w tym obszarze czuję się bardzo dobrze. Już od kilkuletniego chłopca interesowałem się bardzo lotnictwem, modelarstwem lotniczym, nawet zdarzało się że na święto lotnictwa siedziałem w samolocie bojowym w Białej Podlasce, w pobliżu [zaciemnione] gdzie się urodziłem. Oprócz tego wykonałem kilkaset godzin lotów odrzutowcami pasażerskimi, jako pasażer, przyglądając się temu jak pracują skrzydła i silniki samolotów w czasie lotu, również z obrazu kamer, jeżeli samolot był w taki system wyposażony, w związku z tym czuję się kompetentny w tym zakresie. Jeżeli chodzi o materiały wybuchowe i skutki ich użycia, to zeznaję, że byłem w wojsku, gdzie miałem do czynienia na przykład z bronią strzelecką, granatami czy środkami strzeleckimi przeciwpancernymi” - zeznał jeden z przesłuchanych ekspertów.
 
Co z tego pojawiło się w tekście Agnieszki Kublik? Dwa zdania: „Sklejałem modele samolotów” i "Latając samolotami, oglądam skrzydła". Warto wspomnieć, że przesłuchiwany profesor specjalizuje się w naukach technicznych, jest specjalistą w zakresie mechaniki i budownictwa, ściśle w zakresie mechaniki budowli, mechaniki lekkich konstrukcji przestrzennych, mechaniki prętów cienkościennych i wytrzymałości materiałów. W swoim zeznaniu próbował skupić się właśnie na tej tematyce, jednak dla śledczych ważniejsze było wyciąganie poszczególnych wypowiedzi z filmu „Anatomia upadku” i tylko one ich interesowały.
 
"Na zadane pytanie, czy udzielając wypowiedzi w filmie pt. "Anatomia upadku" świadek stwierdził, iż: poddał analizie jeden z fragmentów samolotu, stwierdził "dobrze przygotowaną wielopunktową eksplozję", zaś zbadane fragmenty noszą ślady rozciągania, świadek zeznaje: tak, udzieliłem takiej wypowiedzi w tym filmie.” - czytamy w ujawnionych zeznaniach. Dalej: "Mogę powiedzieć, że wszędzie gdzie pisałem, nie używałem sformułowania o charakterze jednoznacznie stwierdzającym, że przyczyną katastrofy była "dobrze przygotowana wielopunktowa eksplozja". O ile pamiętam, używałem sformułowania, że: "wszystko wskazuje na to, że była to wielopunktowa, dobrze przygotowana eksplozja".

Ekspert sam po pytaniach prokuratorów prosi o dodanie, że w jego opinii w samolocie musiał znajdować się ładunek wybuchowy "gdyż inaczej [tupolew] nie byłby wyrwany i porozciągany” i podkreśla: "Nie próbowałem obliczać siły która tam działała, ale musiały to być dziesiątki ton. Ten element nie mógł być w inny sposób zniszczony".
 
Na koniec postanowiliśmy sprawdzić słowa Agnieszki Kublik, która stwierdziła (opierając się na anonimowym rozmówcy), że „prof. Wiesława Binienda z Uniwersytetu w Akron w USA (…) nie przekazał śledczym słynnej symulacji, która ma dowodzić, że skrzydło winno wytrzymać zderzenie z brzozą” i „poprosił prokuratorów o parametry skrzydła tupolewa”. - To ciekawe, bo bez tych danych nie da się stworzyć symulacji zachowania się skrzydła w zderzeniu z przeszkodą – podkreśla red. Kublik.
 
Co z tego jest prawdą? Nic. W zeznaniach nie ma nawet wzmianki o tym, by profesor prosił śledczych o jakiekolwiek parametry. Owszem naukowiec mówił o dokonanej symulacji, którą można obejrzeć za pomocą programu LS Prepost, a którą wykonał dysponując powszechnie dostępnymi parametrami samolotu, „charakterystyką materiałów oraz warunkami początkowymi i biegowymi”. Symulacje, jak zeznał profesor są publicznie dostępne stronach internetowych uczelni oraz konferencji smoleńskiej, o czym śledczy zostali wielokrotnie poinformowani. 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

Samuel Pereira