Najpierw było kompromitujące pytanie Joanny Muchy - świeżo wówczas powołanej minister sportu i turystyki - odnośnie wyboru drużyn, które mają zagrać w Superpucharze. "Kto wybrał drużyny do Superpucharu?" - miała zapytać Mucha.
Następnie mecz odwołano, gdyż prace nad przygotowaniem Stadionu odbywały się tak nieudolnie, że rozegranie spotkania wiązałoby się z zagrożeniem dla publiczności i obiektu. Chciano uniknąć kłopotów tuż przed mistrzostwami Euro 2012.
Po całym zdarzeniu spółka Ekstraklasa organizująca mecz wystąpiła o odszkodowanie, powołując się na umowę zawartą z Narodowym Centrum Sportu, które podlega resortowi Muchy. Sąd nie miał żadnych wątpliwości i nakazał wypłatę 1,5 mln zł.
Kto zapłaci Ekstraklasie za opieszałość przy pracach nad Stadionem? Ministerstwo, czyli wszyscy podatnicy.