Pierwsza runda negocjacji ma potrwać do piątku, w tym roku eksperci obu stron będą spotykali się jeszcze dwukrotnie. Pomimo rozpoczęcia rozmów nikt nie ma wątpliwości, że będą one bardzo skomplikowane, a największe problemy będą dotyczyły zgodności w dziedzinie przepisów na temat sektora finansowego, subsydiowania rolnictwa, kwestii związanych z żywnością genetycznie modyfikowaną, przemysłem obronnym, elektroniką i motoryzacją. Tymczasowo wyłączone z negocjacji na wniosek Francji zostały usługi audiowizualne, obejmujące produkty branży filmowej i muzycznej. Do porozumienia w tej sprawie może dojść, jeśli Komisja Europejska przedstawi propozycje, które zaakceptują wszystkie unijne kraje.
W lutym, podczas swojego dorocznego orędzia, prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama mówił, że ma nadzieję, iż umowa spowoduje wzrost gospodarczy w USA i będzie impulsem do powstania milionów miejsc pracy. Wreszcie w połowie czerwca, podczas szczytu G8, USA i UE ogłosiły, że rozpoczynają negocjacje w tej sprawie. Wstępem do nich były rozmowy przygotowawcze, trwające od listopada 2011 r. W czasie ich trwania powołano grupę roboczą, która w swoim raporcie oceniła wartość wzajemnych obrotów handlowych między UE a USA na 2 mld euro dziennie. Oceny ekonomistów, którzy przewidywali, że obie gospodarki dzięki porozumieniu zanotują gigantyczne zyski, wpłynęły entuzjastycznie na brukselskich biurokratów.
– Przyszłe porozumienie pomiędzy dwiema najważniejszymi gospodarkami na świecie będzie punktem zwrotnym. Razem stworzymy największą strefę wolnego handlu na świecie – oceniał w połowie lutego szef Komisji Europejskiej José Barroso. Zapowiadał też, że będzie to „największa umowa handlowa, jaką kiedykolwiek negocjowano” i stanie się ona „silnym impulsem dla naszych gospodarek po obu stronach Atlantyku”.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"