„Dziś rano zadzwonił do mnie dzielnicowy, który poprosił, żebym się stawił na policję. Nie mam takiego obowiązku, ale zgłoszę się, bo jestem prawym obywatelem” - powiedział Miernik na kilkadziesiąt minut przed przyjściem do komendy.
- Ponoć rzuciłem tort w sędzię. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam temu faktowi. Nie ma na to żadnych dokumentów. Ktoś powiedział, że rzuciłem i tak zostało. Nie będę tego komentował, nie będę ułatwiał prokuraturze działania - mówił przed wejściem do komendy w Będzinie.
W środę w Sądzie Okręgowym w Warszawie przesłuchiwano dwoje psychiatrów, którzy uznali, że zdrowie 88-letniego Kiszczaka nie pozwala na sądzenie go po raz piąty w sprawie przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w 1981 r. Posiedzenie było jawne dla mediów. Gdy sędzia ogłosiła, że tylko samo przesłuchanie biegłych odbędzie się - tak jak zawsze w tego typu sprawie - przy drzwiach zamkniętych, obecna w sali jako publiczność grupa z Adamem Słomką zaprotestowała, głośno wyrażając niepochlebne dla sądu opinie. Wtedy sędzia Anna Wielgolewska ogłosiła przerwę w posiedzeniu. Gdy wychodziła z sali została uderzona w głowę tortem z bitą śmietaną.