Polska
• 02.05.2013 16:28
Komorowski świętuje: Marsz różowej flagi, orzeł bez korony. NASZA RELACJA!
Marsz pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego, organizowany przez „Gazetę Wyborczą” i radiową „Trójkę” od kilku dni wzbudza wiele kontrowersji.


Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Marsz pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego, organizowany przez „Gazetę Wyborczą” i radiową „Trójkę” od kilku dni wzbudza wiele kontrowersji. Organizatorzy jako główną atrakcję ogłosili czekoladowego orła i zbieranie ulotek, a tym którzy z tego żartowali zagrozili procesem (więcej na ten temat TUTAJ). W Dniu Flagi na marszu można było zobaczyć różowe chorągiewki, plastikowe czapeczki, różowe transparenty z hasłami: „Polaku, nie bądź ponury”, ale nigdzie nie było... biało-czerwonej flagi.
Reporter portalu niezalezna.pl próbował dowiedzieć się od prezydenta RP czy nie przeszkadza mu fakt, że na marszu nad którym objął patronat nie ma ani jednej polskiej flagi. - Jak to nie ma, przecież tutaj są - powiedział Bronisław Komorowski i próbował wzrokiem znaleźć jakąś biało-czerwoną. Na pytanie dlaczego czekoladowy orzeł nie ma korony, już nie chciał odpowiedzieć. Gdy weszliśmy w tłum próbując znaleźć choć jedną flagę wśród uczestników, udało nam się znaleźć dosłownie dwie. Jeden z uczestników imprezy biało-czerwoną założył na plecy, drugą odkryliśmy przypiętą... do psa.
(fot. Samuel Pereira)
(fot. Samuel Pereira)
Jak nietrudno było ustalić na marsz w dużej mierze przyszli pracownicy radiowej „Trójki” wraz z rodzinami. Ich znakiem charakterystycznym były „firmowe”, różowe okulary, a pytani przez nas dlaczego przyszli na Krakowskie Przedmieście odpowiadali „pracuję w Trójce”. Niestety na pytanie z jakiego kraju są różowe flagi, nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Nie zabrakło oczywiście osób które nie bojąc się procesowych gróźb „Gazety Wyborczej” i „Trójki” przyszli sobie pożartować. Pod pomnikiem Mikołaja Kopernika pojawił się karton z napisem „Ożeł Morze”. Była to ewidentna aluzja do zdolności ortograficznych prezydenta i słynnego „bulu i nadzieji” wpisanego przez niego do jednej z ksiąg kondolencyjnych.
(fot. Samuel Pereira)
Grupa młodych ludzi z transparentem chciała zebranym przypomnieć słowa Wyspiańskiego. „Ptok ptakowi nie jednaki / Człek człekowi nie dorówna / Nie polezie orzeł w GWna" - można było przeczytać na transparencie. - To jacyś pisowcy, po co oni tu są - przeganiali ich „radośni” fani „Wyborczej” i „Trójki”.
(fot. Samuel Pereira)
Niestety po odsłonięciu czekoladowego ptaka, który był głównym elementem całej imprezy, okazało się, że jednak orzeł „polazł w g...”
(fot. Samuel Pereira)
Pod koniec imprezy na specjalnie wynajętą przyczepę wskoczył prezydent z małżonką i wspólnie z Jarosławem Kurskim (Gazeta Wyborcza) Magdaleną Jethon (radiowa Trójka), którzy zapewniali że jest to apolityczna impreza, podziękowali za przybycie, a prezydent dostał w prezencie zegarek.
(fot. Samuel Pereira)
- Dziękuję „Trójce” i „Wyborczej”, które starają się zaproponować nieco zmodyfikowany sposób obchodzenia patriotyzmu - powiedział prezydent. Po chwili z nieba spadły ulotki. Różowe karteczki wydane przez „Trójkę” i „GW” zrzucił wojskowy helikopter państwowy.
(fot. Samuel Pereira)
Za zebranie jak największej liczby ulotek organizatorzy rozdawali gadżety, dlatego ludzie szybko rzucili się do ich zbierania. - Część spadła do mnie do pałacu, więc ja też sobie uzbieram na kolejny zegarek - żartował Bronisław Komorowski.
Najwyraźniej zamiłowanie do czasomierzy wśród byłych i obecnych polityków PO zaczyna coraz bardziej przypominać jakąś obsesję (patrz Sławomir Nowak).
Źródło: niezalezna.pl
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Reporter portalu niezalezna.pl próbował dowiedzieć się od prezydenta RP czy nie przeszkadza mu fakt, że na marszu nad którym objął patronat nie ma ani jednej polskiej flagi. - Jak to nie ma, przecież tutaj są - powiedział Bronisław Komorowski i próbował wzrokiem znaleźć jakąś biało-czerwoną. Na pytanie dlaczego czekoladowy orzeł nie ma korony, już nie chciał odpowiedzieć. Gdy weszliśmy w tłum próbując znaleźć choć jedną flagę wśród uczestników, udało nam się znaleźć dosłownie dwie. Jeden z uczestników imprezy biało-czerwoną założył na plecy, drugą odkryliśmy przypiętą... do psa.


Jak nietrudno było ustalić na marsz w dużej mierze przyszli pracownicy radiowej „Trójki” wraz z rodzinami. Ich znakiem charakterystycznym były „firmowe”, różowe okulary, a pytani przez nas dlaczego przyszli na Krakowskie Przedmieście odpowiadali „pracuję w Trójce”. Niestety na pytanie z jakiego kraju są różowe flagi, nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Nie zabrakło oczywiście osób które nie bojąc się procesowych gróźb „Gazety Wyborczej” i „Trójki” przyszli sobie pożartować. Pod pomnikiem Mikołaja Kopernika pojawił się karton z napisem „Ożeł Morze”. Była to ewidentna aluzja do zdolności ortograficznych prezydenta i słynnego „bulu i nadzieji” wpisanego przez niego do jednej z ksiąg kondolencyjnych.

Grupa młodych ludzi z transparentem chciała zebranym przypomnieć słowa Wyspiańskiego. „Ptok ptakowi nie jednaki / Człek człekowi nie dorówna / Nie polezie orzeł w GWna" - można było przeczytać na transparencie. - To jacyś pisowcy, po co oni tu są - przeganiali ich „radośni” fani „Wyborczej” i „Trójki”.

Niestety po odsłonięciu czekoladowego ptaka, który był głównym elementem całej imprezy, okazało się, że jednak orzeł „polazł w g...”

Pod koniec imprezy na specjalnie wynajętą przyczepę wskoczył prezydent z małżonką i wspólnie z Jarosławem Kurskim (Gazeta Wyborcza) Magdaleną Jethon (radiowa Trójka), którzy zapewniali że jest to apolityczna impreza, podziękowali za przybycie, a prezydent dostał w prezencie zegarek.

- Dziękuję „Trójce” i „Wyborczej”, które starają się zaproponować nieco zmodyfikowany sposób obchodzenia patriotyzmu - powiedział prezydent. Po chwili z nieba spadły ulotki. Różowe karteczki wydane przez „Trójkę” i „GW” zrzucił wojskowy helikopter państwowy.

Za zebranie jak największej liczby ulotek organizatorzy rozdawali gadżety, dlatego ludzie szybko rzucili się do ich zbierania. - Część spadła do mnie do pałacu, więc ja też sobie uzbieram na kolejny zegarek - żartował Bronisław Komorowski.
Najwyraźniej zamiłowanie do czasomierzy wśród byłych i obecnych polityków PO zaczyna coraz bardziej przypominać jakąś obsesję (patrz Sławomir Nowak).
Źródło: niezalezna.pl

