Polska
• 20.03.2013 19:21
Lustrowany ma prawo kłamać? Turowski pod specjalną ochroną
Sąd Najwyższy oczyścił Tomasza Turowskiego, byłego oficera wywiadu PRL z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Odrzucił kasację prokuratora generalnego od wyroku sądu apelacyjnego uniewinniającego komunistycznego szpiega. - To absolutnie niepojęty wyrok -


Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Sąd Najwyższy oczyścił Tomasza Turowskiego, byłego oficera wywiadu PRL z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Odrzucił kasację prokuratora generalnego od wyroku sądu apelacyjnego uniewinniającego komunistycznego szpiega. - To absolutnie niepojęty wyrok - powiedział „Codziennej” Cezary Gmyz, który ujawnił agenturalną przeszłość lustrowanego.
Turowski pojawił się na ogłoszeniu wyroku z ochroniarzami, którzy nie opuszczali go na korytarzach sądowych ani o krok i odgradzali go od dziennikarzy. Sprawa lustracyjna Turowskiego toczy się po tym, jak zataił swoją pracę dla wywiadu PRL w oświadczeniu lustracyjnym w 2009 r.
Kasację do SN wniósł na wniosek IPN Prokurator Generalny Andrzej Seremet po wcześniejszym wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który stwierdził, że proces lustracyjny Turowskiego w ogóle nie powinien mieć miejsca. Sąd I instancji uznał wcześniej Turowskiego za kłamcę lustracyjnego.
W kasacji prokurator generalny zarzucał sądowi drugiej instancji uchybienia procesowe. Naruszenie miało dotyczyć uznania przez sąd, że Turowski zataił informacje o swojej agenturalnej przeszłości działając w stanie wyższej konieczności. Na wstępie ogłaszania uzasadniania wyroku sędzia Michał Laskowski stwierdził, że podstawą uwzględnienia kasacji może być jedynie rażące naruszenie przepisów. Zdaniem SN w procesie Turowskiego w ogóle do tego nie doszło. Sąd apelacyjny „miał prawo uznać”, że Turowski działał w stanie wyższej konieczności bez sprawdzania, czy tak było naprawdę. Zdaniem SN uznanie to nastąpiło „w oparciu o fakty powszechnie znane”. - Zdekonspirowanie wywiadowcy często pociąga poważne niebezpieczeństwo nie tylko dla tej osoby ale i interesów państwa w imieniu którego działa - mówił sędzia Laskowski. Sąd Najwyższy uznał też, że Turowski znalazł się w sytuacji kolizji obowiązków i musiał poświęcić jedne z przepisów, by być w zgodzie z innymi.
Sędziowie Michał Laskowski, Piotr Hofmański, Bogdan Rychlicki uznali, że Turowski mógł skłamać w oświadczeniu lustracyjnym, bo „działał w stanie wyższej konieczności”. Sędzia Laskowski, na koniec ogłaszania uzasadnienia wyroku przedstawił refleksję sędziów orzekających. - Nie może być tak, by realizacja pewnych obowiązków prowadziła z konieczności do efektów, które są absurdalne, niekorzystne z punktu widzenia społeczeństwa - mówił. Sąd uznał, że spełnienie obowiązku ujawnienia swojej agenturalnej przeszłości „mogłoby wywołać szkody społeczne - ucierpiałby interes państwa i interes prywatny lustrowanego i innych osób z którymi się stykał”.
Przed wyrokiem Turowski narzekał w rozmowie ze swoimi adwokatami Piotrem Kruszyńskim i Mikołajem Pietrzakiem: –Państwo stawia swojego pracownika w sytuacji bez wyjścia . Dodał też po rosyjsku - Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tak smutne. Po ogłoszeniu przez sąd wyroku zaś powiedział „Codziennej”, że zawsze wierzył w polskie sądy, które nie ulegają presji zewnętrznej, zwłaszcza ze strony czwartej władzy.
- Wyrok sądu najwyższego jest absolutnie niepojęty. Sąd uznał, że wieloletni szpieg komunistycznej bezpzieki , który działał naprzeciwko stolicy apostolskiej, Kościoła i opozycji, który nie przyznał że był funkcjonariuszem SB, nie może ponieść żadnej odpowiedzialności, za podanie nieprawdy w oświadczeniu lustracyjnym - mówi Cezary Gmyz, któremu Turowski wytoczył procesy cywilny i karny za ujawnienie jego agenturalnej przeszłości.
Dziennikarz uznał, że „to bardzo dobry dzień dla wszystkich bezpieczniaków”, ponieważ dziś sąd „wskazał wszystkim pozostałym kłamcom lustracyjnym” w jaki sposób mogą uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny.
- Sposób w jaki Sąd Najwyższy kształtuje porządek prawny budzi przerażenie. To tak jakby bandytę złapano z dymiącym pistoletem nad zwłokami i uznano, że nie może ponieść odpowiedzialności, bo działał rzekomo w stanie wyższej konieczności - dodał Gmyz.
Orzeczenie jest ostateczne i nie podlega dalszemu zaskarżeniu.
Turowski był oficerem wywiadu PRL. Dla SB pracował od połowy lat 70. Był w tajnej komórce –zajmującej się wywiadem nielegalnym. Będąc oficerem wstąpił na 10 lat do zakonu jezuitów, gdzie realizował zadania wywiadowcze szpiegując Stolicę Apostolską i opozycję polską we Francji i Polsce. Po 1989 r. rozpoczął pracę jako dyplomata, pracując jednocześnie najpierw dla Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa, a potem dla Agencji Wywiadu. Turowski też jako dyplomata pracujący w ambasadzie RP w Moskwie odpowiadał w Rosji za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku.
Sędzia Hofmański ze składu sądu brał wcześniej udział w sprawach lustracyjnych. Oczyścił z kłamstwa lustracyjnego Mariana Jurczyka, przewodniczącego „Solidarności” w Szczecinie mimo iż zachował się obszerny materiał obciążający Jurczyka.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Turowski pojawił się na ogłoszeniu wyroku z ochroniarzami, którzy nie opuszczali go na korytarzach sądowych ani o krok i odgradzali go od dziennikarzy. Sprawa lustracyjna Turowskiego toczy się po tym, jak zataił swoją pracę dla wywiadu PRL w oświadczeniu lustracyjnym w 2009 r.
Kasację do SN wniósł na wniosek IPN Prokurator Generalny Andrzej Seremet po wcześniejszym wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który stwierdził, że proces lustracyjny Turowskiego w ogóle nie powinien mieć miejsca. Sąd I instancji uznał wcześniej Turowskiego za kłamcę lustracyjnego.
W kasacji prokurator generalny zarzucał sądowi drugiej instancji uchybienia procesowe. Naruszenie miało dotyczyć uznania przez sąd, że Turowski zataił informacje o swojej agenturalnej przeszłości działając w stanie wyższej konieczności. Na wstępie ogłaszania uzasadniania wyroku sędzia Michał Laskowski stwierdził, że podstawą uwzględnienia kasacji może być jedynie rażące naruszenie przepisów. Zdaniem SN w procesie Turowskiego w ogóle do tego nie doszło. Sąd apelacyjny „miał prawo uznać”, że Turowski działał w stanie wyższej konieczności bez sprawdzania, czy tak było naprawdę. Zdaniem SN uznanie to nastąpiło „w oparciu o fakty powszechnie znane”. - Zdekonspirowanie wywiadowcy często pociąga poważne niebezpieczeństwo nie tylko dla tej osoby ale i interesów państwa w imieniu którego działa - mówił sędzia Laskowski. Sąd Najwyższy uznał też, że Turowski znalazł się w sytuacji kolizji obowiązków i musiał poświęcić jedne z przepisów, by być w zgodzie z innymi.
Sędziowie Michał Laskowski, Piotr Hofmański, Bogdan Rychlicki uznali, że Turowski mógł skłamać w oświadczeniu lustracyjnym, bo „działał w stanie wyższej konieczności”. Sędzia Laskowski, na koniec ogłaszania uzasadnienia wyroku przedstawił refleksję sędziów orzekających. - Nie może być tak, by realizacja pewnych obowiązków prowadziła z konieczności do efektów, które są absurdalne, niekorzystne z punktu widzenia społeczeństwa - mówił. Sąd uznał, że spełnienie obowiązku ujawnienia swojej agenturalnej przeszłości „mogłoby wywołać szkody społeczne - ucierpiałby interes państwa i interes prywatny lustrowanego i innych osób z którymi się stykał”.
Przed wyrokiem Turowski narzekał w rozmowie ze swoimi adwokatami Piotrem Kruszyńskim i Mikołajem Pietrzakiem: –Państwo stawia swojego pracownika w sytuacji bez wyjścia . Dodał też po rosyjsku - Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tak smutne. Po ogłoszeniu przez sąd wyroku zaś powiedział „Codziennej”, że zawsze wierzył w polskie sądy, które nie ulegają presji zewnętrznej, zwłaszcza ze strony czwartej władzy.
- Wyrok sądu najwyższego jest absolutnie niepojęty. Sąd uznał, że wieloletni szpieg komunistycznej bezpzieki , który działał naprzeciwko stolicy apostolskiej, Kościoła i opozycji, który nie przyznał że był funkcjonariuszem SB, nie może ponieść żadnej odpowiedzialności, za podanie nieprawdy w oświadczeniu lustracyjnym - mówi Cezary Gmyz, któremu Turowski wytoczył procesy cywilny i karny za ujawnienie jego agenturalnej przeszłości.
Dziennikarz uznał, że „to bardzo dobry dzień dla wszystkich bezpieczniaków”, ponieważ dziś sąd „wskazał wszystkim pozostałym kłamcom lustracyjnym” w jaki sposób mogą uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny.
- Sposób w jaki Sąd Najwyższy kształtuje porządek prawny budzi przerażenie. To tak jakby bandytę złapano z dymiącym pistoletem nad zwłokami i uznano, że nie może ponieść odpowiedzialności, bo działał rzekomo w stanie wyższej konieczności - dodał Gmyz.
Orzeczenie jest ostateczne i nie podlega dalszemu zaskarżeniu.
Turowski był oficerem wywiadu PRL. Dla SB pracował od połowy lat 70. Był w tajnej komórce –zajmującej się wywiadem nielegalnym. Będąc oficerem wstąpił na 10 lat do zakonu jezuitów, gdzie realizował zadania wywiadowcze szpiegując Stolicę Apostolską i opozycję polską we Francji i Polsce. Po 1989 r. rozpoczął pracę jako dyplomata, pracując jednocześnie najpierw dla Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa, a potem dla Agencji Wywiadu. Turowski też jako dyplomata pracujący w ambasadzie RP w Moskwie odpowiadał w Rosji za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku.
Sędzia Hofmański ze składu sądu brał wcześniej udział w sprawach lustracyjnych. Oczyścił z kłamstwa lustracyjnego Mariana Jurczyka, przewodniczącego „Solidarności” w Szczecinie mimo iż zachował się obszerny materiał obciążający Jurczyka.

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

