Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Rodziny nie pomyliły się przy identyfikacji

Bliscy Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej stanowczo zaprzeczają wersji Andrzeja Seremeta i podkreślają, że rodziny z pewnością nie pomyliły się przy identyfikacji ofiar katastrofy.

Autor:

Bliscy Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej stanowczo zaprzeczają wersji Andrzeja Seremeta i podkreślają, że rodziny z pewnością nie pomyliły się przy identyfikacji ofiar katastrofy.

- Przyczyną pierwotnej nieprawidłowej identyfikacji wspomnianych dwóch ciał ofiar katastrofy było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin - oświadczył Andrzej Seremet.

To stwierdzenie oburzyło rodziny i bliskich Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. W rozmowie z reporterami TVN24 bliscy byłej prezes fundacji „Golgota Wschodu” Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej wspominają jak wyglądał proces identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.

Okazuje się, że rozpoznanie ciała Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej było możliwe dopiero po okazaniu czwartego działa. Jako pierwsze okazane zostało ciało Anny Walentynowicz, lecz bliscy Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej rozpoznali od razu, że nie jest to ich ciocia.

- My jako pierwsi rozpoznaliśmy, że to nie jest nasza ciocia, tylko pani Walentynowicz. Dla osób postronnych one były podobne z wyglądu, ale my mieliśmy pewność, że to pani Walentynowicz – Tłumaczą blisty Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej i podkreślają, że ich obserwację potwierdził syn Anny Walentynowicz.

Właściwe ciało rodzinie Walewskiej-Przyjałkowskiej pokazano dopiero jako czwarte. Rodzina, aby mieć pewność, że jest to ciało byłej prezes fundacji „Golgota Wschodu” zażądała badania DNA. Po wykonaniu badań, na drugi dzień rodzina Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej w rozmowie telefonicznej została zapewniona, że na podstawie badań DNA potwierdzono, że okazane jako czwarte ciało faktycznie jest ciałem ich bliskiej.

Obecni przy okazaniu zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej członkowie rodziny Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej zwracają uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół. Okazuje się, że gdy w Moskwie okazano im do przejrzenia rzeczy osobiste ich bliskiej, które jak zapewniano znaleziono przy jej ciele, znajdowała się tam m.in. tajemnicza obrączka. Rodzina Walewskiej-Przyjałkowskiej była przekonana, że obrączka nie należała do zmarłej. Gdy w rozmowie z synem Anny Walentynowicz bliscy byłej prezes „Golgoty Wschodu” opisali wygląd obrączki, stwierdził on, że obrączka z całą pewnością należała do legendarnej działaczki „Solidarności”. Przekazanie obrączki synowi Anny Walentynowicz zaprotokołowali Rosjanie.

Autor:

Źródło: TVN24,niezalezna.pl