- Komisja Europejska alarmowała kraje członkowskie od 10 września, wykorzystując europejski system ostrzegania przed powodzią działający w ramach systemu satelitarnego Copernicus - przekazał dzisiaj w Parlamencie Europejskim komisarz UE ds. zarządzania kryzysowego Janez Lenarczicz. 13 września Donald Tusk mówił: "Prognozy pogody nie są przesadnie alarmujące".
Komisarz UE ds. zarządzania kryzysowego Janez Lenarczicz ostrzegł w środę podczas debaty w Parlamencie Europejskim na temat powodzi, że do katastrof naturalnych wskutek ocieplenia klimatu będzie dochodzić coraz częściej. W latach 90. średni koszt zniszczeń wynosił 8 mld euro rocznie, obecnie - ponad 50 mld.
Komisarz UE ds. zarządzania kryzysowego Janez Lenarczicz poinformował dzisiaj w Parlamencie Europejskim, że Komisja Europejska alarmowała kraje członkowskie od 10 września, wykorzystując europejski system ostrzegania przed powodzią działający w ramach systemu satelitarnego Copernicus.
Dodał, że na razie jedynie Czechy skorzystały z mechanizmu ochrony ludności, w ramach którego w miejsce katastrofy UE skieruje sprzęt i służby z innych krajów. Według komisarza szczyt powodziowy w Polsce nastąpi w czwartek na Odrze, natomiast na Węgrzech najwyższy stan woda osiągnie w środę.
Lenarczicz dodał, że kraje dotknięte klęską żywiołową po oszacowaniu strat będą mogły skorzystać z Funduszu Solidarności UE.
Ostrzegł, że do klęsk żywiołowych takich jak z jednej strony susza i pożary lasów, a z drugiej powodzie będzie dochodzić częściej wskutek ocieplania klimatu.
"Już teraz żyjemy w epoce katastrof. Europa jest najszybciej ocieplającym się kontynentem"
- powiedział Lenarczicz. Jak zaznaczył, UE powinna wzmocnić swoją gotowość do reagowania i mieć na to odpowiednie środki.
Według komisarza w latach 90. średni koszt katastrof naturalnych wynosił 8 mld euro rocznie, obecnie przekracza już 50 mld euro co roku.
Słowa Lenarczicza dostrzegł Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
- Dziś Komisarz UE ds. zarządzania kryzysowego Janez Lenarczicz przekazał że KE alarmowała kraje członkowskie od 10 września, wykorzystując europejski system ostrzegania przed powodzią działający w ramach systemu satelitarnego Copernicus. A mamy też narzędzia w Warszawie… - dodał.
Dlaczego bez przerwy wspominam o danych satelitarnych których w 97 roku nie było: Dziś Komisarz UE ds. zarządzania kryzysowego Janez Lenarczicz przekazał że KE alarmowała kraje członkowskie od 10 września, wykorzystując europejski system ostrzegania przed powodzią działający w… pic.twitter.com/nDHlyMlbCb
— Jacek Siewiera (@JacekSiewiera) September 18, 2024
- To pokazuje, że rząd wiedział o skali zagrożenia i nic nie zrobił, co więcej Donald Tusk zbagatelizował całą informację i wprowadził wszystkich w błąd. Za to powinna być natychmiastowa dymisja i Trybunał Stanu - napisał w mediach społecznościowych poseł Dariusz Stefaniuk.
To pokazuje, że Rząd wiedział o skali zagrożenia i nic nie zrobił co więcej @donaldtusk zbagatelizował całą informację i wprowadził wszystkich w błąd. Za to powinna być natychmiastowa dymisja i Trybunał Stanu. https://t.co/EZZzXUet3b
— Dariusz Stefaniuk (@DariuszStefani9) September 18, 2024
Czyli wiadomo było o nadchodzącej katastrofie #Powódź2024‼️ w takim razie co robił w tym czasie rząd @donaldtusk ??? W tym czasie @PolskaPolicja ścigała samochód Prezesa Kaczyńskiego bo ….. miał za ciemne szyby‼️‼️ #RządDoDymisji 👇👇👇👇 https://t.co/ufv2RfwylS
— Józefa Szczurek-Żelazko (@SzczurekZelazko) September 18, 2024
Donald Tusk podczas konferencji prasowej 13 września mówił, że nie można lekceważyć potencjalnych zagrożeń związanych z prognozowanymi, intensywnymi opadami deszczu.
„Chcę jednak powiedzieć, że dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w jakiejś skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Jeśli się można czegoś spodziewać - i na to chcemy być przygotowani - to oczywiście lokalnych podtopień czy tzw. powodzi błyskawicznych, a wiec zlokalizowanych w jakimś miejscu" - powiedział premier.
Szef rządu zapewnił wówczas, że prognozy pogody "nie są przesadnie alarmujące". "Nie lekceważymy oczywiście żadnego sygnału" - zaznaczył, nawiązując do sytuacji z 1997 r. "Na te zdarzenia będziemy chcieli być perfekcyjnie przygotowani" - zapewnił.