- Jeśli pan nie podpisze, to zniszczę pana wizerunek w mediach tak, że nigdzie pan już nie znajdzie pracy - te słowa miał wypowiedzieć minister nauki Dariusz Wieczorek do szefa Sieci Badawczej Łukaszewicz Andrzeja Dybczyńskiego. Jak relacjonuje naukowiec, Wieczorek miał wymuszać na nim odejście z zajmowanego stanowiska bez należnej odprawy. Sprawa trafiła do sądu.
W październiku na łamach naszego portalu opublikowaliśmy zapis rozmowy z dn. 19 lutego br., w której uczestniczyli m.in. minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek, jeden z dyrektorów tego resortu Marcin Czaja oraz rektor Publicznej Uczelni Zawodowej w Grudziądzu dr hab. Bogusław Kopka. Z treści rozmowy wynika, że rektor był zmuszany do złożenia rezygnacji, a w przypadku gdyby tego nie zrobił, szantażowano go likwidacją uczelni.
Portal wp.pl opublikował dziś artykuł na temat ministra Wieczorka oraz sytuacji w Sieci Badawczej Łukaszewicz. Jak wskazano, w 2023 roku, za rządów PiS, prezesem SBŁ został Andrzej Dybczyński, człowiek bezpartyjny. Nominację otrzymał on od prof. Przemysława Czarnka, ówczesnego szefa resortu nauki.
Zrelacjonował tam spotkanie, które odbyło się 7 lutego br. pomiędzy Wieczorkiem a Dybczyńskim. Były prezes Sieci Badawczej Łukaszewicz opowiedział, jak ono wyglądało. Polityk Lewicy miał powiedzieć Dybczyńskiemu, że jest zadowolony z efektów jego pracy oraz ma świadomość tego, iż nie ma powiązań politycznych.
"Raport z ewaluacji opracowany przez wybraną przez ministerstwo firmę bardzo pozytywnie ocenił wprowadzane przeze mnie w Łukasiewiczu zmiany. Minister jednak powiedział, że po prostu chce do Łukasiewicza wprowadzić swoich ludzi, ale za to będzie chciał wykorzystać moje kompetencje na innym stanowisku"
"Gdy stawiłem się po odwołanie, minister chciał mnie nakłonić – choć to nie jest chyba najlepsze słowo – do podpisania dokumentu, w którym zrzekam się odprawy i dostaję miesięczne wypowiedzenie. Po sześciu latach pracy w Łukasiewiczu"