- Myślę, że jest to swoistego rodzaju pretekst dla Donalda Tuska, żeby pozbyć się polityków, którzy weszli do resortów, pomachali kłonicami przez te 4 miesiące, zdewastowali wszystko, co było, szczególnie mówię tutaj o ministrze Sienkiewiczu - powiedział Joachim Brudziński, europoseł PiS, odnosząc się do startu w wyborach do PE Marcina Kierwińskiego oraz Bartłomieja Sienkiewicza.
Bartłomiej Sienkiewicz i Marcin Kierwiński to ministrowie rządu Tuska, którzy zasłynęli z wielu kontrowersji. O pierwszym było głośno w związku z bezprawnym przejęciem mediów publicznych oraz odwoływaniem szefów różnych instytucji kultury, zaś o drugim przede wszystkim w kontekście brutalnej pacyfikacji protestu rolników kilka miesięcy temu, a ostatnio w związku z "pogłosem" podczas wystąpienia w Dzień Strażaka. Zarówno Kierwiński jak i Sienkiewicz mają wystartować w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Joachim Brudziński, europoseł PiS, został zapytany, z jakich przyczyn politycy zostali umieszczeni na listach wyborczych KO.
"Z jednej strony to jest oczywista taktyka wyborcza, żeby dać osoby rozpoznawalne, o mocnych nazwiskach, aby ciągnęły listy. Natomiast czy w wypadku Kierwińskiego i Sienkiewicza to jest głównym powodem, tutaj mam duże wątpliwości, bo ani Sienkiewicz, ani Kierwiński dzisiaj to nie są lokomotywy PO, w przeciwieństwie do innych kandydatów. W jakiejś mierze mogą być nawet obciążeniem"
Ocenił też, że "jest jest to swoistego rodzaju pretekst dla Donalda Tuska, żeby pozbyć się polityków, którzy weszli do resortów, pomachali kłonicami przez te 4 miesiące, zdewastowali wszystko, co było, szczególnie mówię tutaj o ministrze Sienkiewiczu".
"Wszystkie instytucje kultury, wycięli wszystkich ludzi, którzy otarli się tylko o PiS. Przyjęto taką taktykę: stygmatyzujemy, stosujemy taktykę spalonej ziemi"