W 2019 roku, zaraz po tej proteście przeciwko "piątki dla zwierząt" odszedłem od Michała Kołodziejczaka dlatego, że nie chciał się rozliczyć z pieniędzy, które ludzie wpłacali na AgroUnię i do dnia dzisiejszego tego nie zrobił - oznajmił w rozmowie z Łukaszem Żmudą przedstawiciel rolników protestujących w Sejmie Mariusz Borowiak.
"Nie planuję spotkania z tą grupką protestujących. Nie są oni reprezentatywni dla polskich rolników" – oświadczył we wtorek premier Donald Tusk pytany o spotkanie z przebywającymi w Sejmie rolnikami. Protestujący na rozmowy z premierem czekają od tygodnia. Od kilku dni prowadzą nawet protest głodowy.
Jak się okazuje, przebywający w Sejmie działali kiedyś razem z liderem AgroUnii Michałem Kołodziejczakiem. Powiedział o tym w rozmowie z dziennikarzem Telewizji Republika Łukaszem Żmudą przedstawiciel Związku Rolników "Orka" Mariusz Borowiak.
"Protestowaliśmy przeciwko "piątce dla zwierząt". Zawsze protestujemy wtedy, kiedy problemy dotykają rolnictwa, nieważne, jaka opcja polityczna rządzi. Jesteśmy rolnikami, nie politykami. Faktycznie, z Michałem Kołodziejczakiem najwięcej protestów, które organizowaliśmy, to były moje pomysły - u nas w powiecie Sieradzkim. Michał latał gdzieś tam po świecie, a myśmy tutaj w swoim powiecie bronili tego zapisu, żeby ta piątka wtedy nie weszła"
Co się zmieniło? - Jeżeli dla kogoś jest ważniejszy interes partyjny i dostanie się na szczebel władzy, to zostawia się kolegów, przyjaciół. Ja już w 2019 roku, zaraz po tej "piątce", odszedłem od Michała Kołodziejczaka dlatego, że nie chciał się rozliczyć z pieniędzy, które ludzie wpłacali na AgroUnię i do dnia dzisiejszego tego nie zrobił - powiedział.
"Wiadomo, że rolnicy wpłacali duże sumy pieniędzy. W tej chwili nawet dochodzą nas cały czas słuchy, ludzie do nas piszą, że po 30 000 zł nawet osoby wpłacały i mówią, że mogą to upublicznić"
Borowiak zaznaczył, że protestujący nigdzie się nie ruszają i wciąż będą oczekiwać na premiera. Do swojego protestu zaprosili przedstawicieli wszystkich ugrupowań. Jak poinformowali, dołączył do nich były minister rolnictwa Robert Telus, który spał z protestującymi jedną noc.
Pozostaje jednak pytanie, czy Donald Tusk zmienił zdanie o swoim wiceministrze rolnictwa? Dziś protestujący - którzy wcześniej przecież działali z Kołodziejczakiem - nie są według szefa PO reprezentacją polskich rolników. Jak to się ma do wizerunku lidera AgroUnii, który przecież wyborcom Tuska był "sprzedawany", jako "obrońca interesów wsi" w trakcie kampanii wyborczej.