Wypowiedź Tuska miała paść na spotkaniu zarządu PO, gdzie toczyła się rozmowa o wyborach prezydenckich we Wrocławiu. O fotel włodarza miasta chce ponownie zawalczyć Jacek Sutryk, przez co kandydat KO może nie wejść do drugiej tury.
"To była trudna rozmowa. Nie chodziło tylko o Wrocław, ale też inne sprawy. W pewnym momencie Donald, który widział, ile jest sporów, stwierdził, ze jeśli przez kłótnie damy ciała w kilku najbliższych wyborach, to do władzy wróci PiS, a wszyscy obecni na tej sali, pójdą siedzieć"
– przekazał w rozmowie z Onetem jeden z członków władz PO. Tusk miał opowiedzieć się za poparciem Sutryka, jednak po chwili zaczął mieć wątpliwości. Portal informuje, że póki co, partia wstrzyma się z ogłoszeniem poparcia dla dotychczasowego prezydenta Wrocławia.
"Posiedzenie zarządu gangu pruszkowskiego"
Relacje ze spotkania władz Platformy skomentował w mediach społecznościowych Kacper Kamiński. - Rozmowa wygląda jak posiedzenie zarządu gangu pruszkowskiego, a nie zarządu demokratycznej partii - zaznaczył syn bezprawnie osadzonego w areszcie posła Mariusza Kamińskiego.
"Donald Tusk już wie, że czeka go odpowiedzialność karna za to co zrobił i aby do tego nie dopuścić wymaga od swoich współpracowników milczenia, lojalności oraz gotowości do działań niezgodnych z prawem w imię jego interesów"
– podkreślił.
Jak dodał, "pocieszające, że skoro o tym czytamy, to znaczy, że komuś się to nie podoba i zaczyna o tym mówić".
Rozmowa wygląda jak posiedzenie zarządu gangu pruszkowskiego, a nie zarządu demokratycznej partii. Donald Tusk już wie, że czeka go odpowiedzialność karna za to co zrobił i aby do tego nie dopuścić wymaga od swoich współpracowników milczenia, lojalności oraz gotowości do działań… pic.twitter.com/cjBcINk8z2
— Kacper Kamiński (@kjkaminski88) March 11, 2024